Środki zgromadzone na IKE będą w całości prywatne i dziedziczone. Będzie je można wypłacić jednorazowo lub w ratach, bez podatku po osiągnięciu wieku emerytalnego, zgodnie z pierwotnymi celami reformy z 1999 r.
ZOBACZ: Morawiecki: ktoś, kto mówi o 100 mld, niech dokona wielkiego rachunku sumienia
Alternatywą dla tej opcji będzie przekazanie środków do ZUS, wtedy nie zostanie od nich pobrana opłata przekształceniowa, ale pieniądze nie będą dziedziczone.
"Korzystniejsze IKE"
Co ta zmiana oznacza, tłumaczył w Polsat News prof. Marcin Kalinowski z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
Zapytany, czy przekształcenie OFE jest łataniem dziury budżetowej, profesor odpowiedział: "trochę tak". - Na pewno dlatego, że opłata przekształceniowa to 20 mld zł, które powędrują do budżetu państwa w latach 2020-2021. Dlatego trudno oprzeć się takiemu wrażeniu, że jest to jednak mimo wszystko jeden z celów - mówił prof. Kalinowski.
WIDEO: prof. Kalinowski tłumaczył, która opcja będzie bardziej korzystna dla przyszłych emerytów
Na pytanie, która opcja - IKE czy ZUS - jest korzystniejsza dla przyszłych emerytów, prof. Kalinowski wyjaśnił: "wydaje się, że ze względu na te dwa elementy, czyli że środki w IKE będą prywatne i dziedziczone, korzystniejszym jest wybranie IKE".
- Środki te będzie można wypłacić w dowolnym momencie, ponosząc jedynie koszty związane z opodatkowaniem i ewentualnymi potrąceniami - dodał.
Jak zwrócił uwagę, "poziom zaufania do systemu zusowskiego jest zdecydowanie mniejszy i jest mniejsza przewidywalność tego, co się może stać z tymi środkami".
"Rozmontowywanie systemu"
Zdaniem profesora ok. 70-80 proc. osób wybierze IKE "właściwie nie wykonując żadnego ruchu, będzie to automatyczne przeniesienie środków". - Wydaje się, że rząd właśnie taki cel obrał i namawia do tego, żeby wybierać IKE, licząc na te 15 proc. opłatę - mówił prof. Kalinowski.
Podkreślił, że "nie podoba mu się to, że po 20 latach rozmontowywany jest system, który wówczas wyglądał bardzo dobrze". - System nie do końca działał, ale największym błędem było to, co wydarzyło się w 2013-2014 r., czyli początek rozmontowywania OFE i przeniesienie połowy środków OFE do budżetu - mówił profesor.
ZOBACZ: Pozew zbiorowy ws. reformy OFE oddalony przez sąd
- Jak mówimy teraz o przeniesieniu OFE do IKE, to mówimy o bardzo niewielkich środkach przyszłych emerytów, bo mówimy o ok. 10 tys. zł dla przyszłego emeryta. To zdecydowanie niewystarczające środki, żeby mówić o jakimś wyrównaniu strat związanych z funkcjonowaniem systemu emerytalnego - dodał.
Komentarze