Jachira o nauce tolerancji w pociągu. "Wy...alaj stąd. Jesteś zwykłą kur...!"
Klaudia Jachira miała zostać zaatakowana w pociągu przez jednego ze współpasażerów. Według jej relacji w jej stronę padły niecenzuralne słowa. Polityk Koalicji Obywatelskiej z opresji uratował konduktor. Gdy oznajmił, że wezwie policję, człowiek, który zaatakował aktorkę i satyryczkę, zreflektował się i przyszedł przeprosić. "Cud pod Jasną Górą" - napisała Jachira.
We wtorek 12 listopada odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu nowej kadencji. Wśród posłów, którzy złożą tego dnia uroczyste ślubowanie jest Klaudia Jachira.
Aktorka, satyryczka, a od niedawna także posłanka, w niedzielę przed południem wyruszyła pociągiem z Wrocławia do Warszawy. W podróży towarzyszyła jej matka.
Przyszedł łysy z łańcuchem na szyi
W pewnym momencie kobiety wybrały się po kawę do Warsu. Posłankę rozpoznał jeden z pasażerów. "Łysy człowiek z łańcuchem na szyi, prawdopodobnie jadący na Marsz Niepodległości" - opisała go Jachira. Według niej był "lekko podchmielony".
Gdy mężczyzna potwierdził z kim ma do czynienia zaczął ubliżać kobiecie. Całą sytuację posłanka opisała na swoim Facebooku.
"Wy...alaj stąd. Jesteś zwykłą kur...!" - krzyczał. Mimo próśb agresor nie zamierzał się uspokoić. "Nie będę spokojny dla zdrajców ojczyzny. Nie jesteś Polką" - miał powiedzieć.
"Moja Mama w szoku zaczyna na niego krzyczeć, że pociąg jest dla wszystkich i nie ma prawa tak się zachowywać. Pracownik Warsu przerażony, nikt z obecnych nie reaguje. Konsternacja" - relacjonuje posłanka.
Jachira zwróciła się o pomoc do konduktora pociągu. Sytuację początkowo starano się rozwiązać polubownie. Posłanka tłumaczy, że postawiła agresorowi ultimatum - albo przeprosiny, albo policja.
Mężczyzna jednak nie dawał za wygraną. "Prędzej wysiądę w polu niż przeproszę tę zdzi... Jestem dumny z tego co powiedziałem!" - miała usłyszeć w odpowiedzi.
"Czyżby Cud pod Jasną Górą?"
Konduktorzy zdecydowali się powiadomić policję i odprowadzili kobiety na miejsce. Nie był to jednak koniec incydentu, bo po chwili agresywny pasażer pojawił się w wagonie posłanki w towarzystwie konduktora oraz kolegi i przeprosił kobietę.
"Przepraszam, nie powinienem tak się zachowywać. Muszę się nauczyć, że każdy może mieć inne poglądy, pani także. To było bardzo inteligentne, że Pani poszła do Sejmu. Chciałbym, żeby tam zrobiła pani coś dobrego" - powiedział.
Przeprosiny zostały przyjęte i potwierdzone uściskiem dłoni.
"Nie wiem dlaczego, ale czuję, że on naprawdę zrozumiał to co zrobił i przeprasza szczerze, a nie dlatego, że zagrozili mu policją czy wysiadką. To jest właśnie nauka tolerancji. (...) Dojeżdżamy do stacji Częstochowa...Czyżby Cud pod Jasną Górą? Jeśli tak, to ja to kupuję, oby było takich jak najwięcej" - stwierdziła posłanka na koniec.
Jachira: "Byłam do tego szkolona"
W sobotę wzbudzająca kontrowersje posłanka-elektka była gościem programu "Skandaliści" w Polsat News.
W rozmowie z Agnieszką Gozdyrą stwierdziła, że w Sejmie będzie "walczyć o lepszą Polskę". "Uważam, że jestem poważna, bo poruszałam przez cztery lata i nadal poruszam bardzo ważne tematy" - dodała w programie.
Dodała, że w swojej medialnej działalności nikogo nie obraża, a jej działalność jest wymierzona w sprawy, nie w ludzi.
- To, że używam do tego takiej formy, jak satyra, ironia, to tylko po to, żeby mój przekaz był bardziej czytelny - powiedziała.
Zaznaczyła jednak, ze nie pozwoli sobie odebrać głosu w Sejmie.
- Jeśli wyłączą mi mikrofon, poradzę sobie bez niego. Byłam do tego szkolona - powiedziała Jachira.
Czytaj więcej