Ministerstwo sportu dla senatora opozycji? "Nie jest to wykluczone"
- Nie jest to wykluczone. PiS będzie szukało rozwiązania w Senacie - tak prof. Waldemar Paruch z rządowego Centrum Analiz Strategicznych skomentował sugestie, że nieobsadzone stanowisko ministra sportu może trafić do senatora z opozycji. Wymieniany Robert Dowhan z KO zaznaczył, że "nie wybiera się do żadnego ministerstwa". Senator Jan Maria Jackowski (PiS): "Nie wiem, czy to robi dobre wrażenie".
Pytany o nieobsadzony jeszcze resort sportu, prof. Waldemar Paruch powiedział w RMF FM, że rozmowy w tej kwestii będą nadal trwały.
- Rząd jest rządem Zjednoczonej Prawicy i to kwestia porozumienia między małymi koalicjantami a Prawem i Sprawiedliwością. Poczekajmy kilka dni, na pewno ta kwestia zostanie wyjaśniona - dodał.
"PiS będzie szukało rozwiązania"
Na pytanie, czy może jest to "jakaś forma kuszenia kogoś z opozycji" i czy resort może trafić do któregoś z senatorów, którzy zdobyli mandat jako kandydaci opozycji, Paruch odpowiedział: "Nie jest to wykluczone. PiS będzie poszukiwało rozwiązania w Senacie".
Dodał, że resort sportu "to jest ministerstwo wizerunkowo bardzo istotne, może nie o wielkim budżecie, bo jak porównamy to ministerstwo z budżetem Ministerstwa Obrony Narodowej, to jest trochę porównanie muchy ze słoniem". Paruch zaznaczył jednak, że pytanie nie jest do niego, bo on tych rozmów nie prowadzi.
Dowhan: "Ja Państwa nie zawiodę"
Według ustaleń Onetu, kuszonym senatorem ma być Robert Dowhan z PO, były prezes klubu żużlowego Falubaz Zielona Góra. Szefostwo Platformy ma zdawać sobie z tego sprawę, dlatego w piątek liderzy partii prowadzili z senatorem intensywne rozmowy. Dowhan miał zapewnić kolegów z PO o lojalności. Jednak według rozmówców portalu, senatora nie są tak pewni senatorowie z innych opozycyjnych partii.
W sobotę po południu Dowhan wydał oświadczenie.
"W związku z pojawiającymi się informacjami zapewniam, że nie wybieram się do żadnego ministerstwa, przynajmniej nie w tej kadencji. Moje poglądy polityczne są stałe, a tak duże poparcie mojej osoby w tych i poprzednich wyborach są dla mnie oznaką wielkiego zaufania. I ja Państwa nie zawiodę" - napisał na Facebooku Robert Dowhan.
Polsatnews.pl zapytał o sprawę kilkunastu senatorów wybranych z list Koalicji Obywatelskiej oraz Wadima Tyszkiewicza, senatora niezależnego. Siedmiu senatorów zaprzeczyło, że chodzi o nich. Czekamy na odpowiedź od pięciu polityków.
- Kocham sport, ale uważam PiS za największych szkodników ostatniego 30-lecia wolnej Polski. Tak więc to nie ja - odpowiedział nam Tyszkiewicz, były prezydent Nowej Soli.
- Sport kocham. Szczególnie siatkówkę i tenis ziemny, ale do siatkówki jestem za krótki, a w tenisie przez brak czasu (kampania) spadłem do trzeciej ligi. Chyba się nie nadaję na ministra sportu. PiS też tak uważa, bo nic nie proponował - powiedział nam z kolei senator Jacek Bury z KO.
Jeden z senatorów KO przyznał, że były próby umówienia go na spotkanie. Odmówił.
"Finał absolutnie negatywny"
Ewentualną propozycję dla senatora PO skomentował także lider Platformy Grzegorz Schetyna.
- Rzeczywiście, mówią korytarze Sejmu i Senatu w Warszawie, że taka propozycja miała miejsce, że była dedykowana senatorowi Koalicji Obywatelskiej i że w grę wchodziło ministerstwo sportu. Ja wiem, jaki jest finał tych propozycji, czy tych rozmów - on jest absolutnie negatywny - podkreślił w sobotę Schetyna.
- Twardo powtarzam: nie będzie żadnej korupcji politycznej, nie będzie żadnego powtórzenia przypadku radnego Kałuży; państwo wiecie, w jaki sposób kończą się takie propozycje i ich przyjmowanie - zaznaczył.
ZOBACZ: Kałuża wyjaśnia, dlaczego dołączył do porozumienia PiS w sejmiku śląskim
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej nawiązał w ten sposób do ubiegłorocznej decyzji radnego woj. śląskiego Wojciecha Kałuży, który choć w wyborach samorządowych startował z listy KO, po nich zdecydował o poparciu PiS, umożliwiając tej partii samodzielne rządy w regionie i zostając następnie wicemarszałkiem województwa.
Schetyna ocenił, że jeśli podobnie, jak w tamtym przypadku, kierowane są propozycje do przedstawicieli opozycji i nie odbywa się to publicznie - to jest to korupcja polityczna.
"Będę naznaczał te osoby"
- Jeżeli premier Morawiecki zwróciłby się do polityka, posła, senatora, polityka Platformy Obywatelskiej mówiąc, że jest świetnym kandydatem na ministra, wicepremiera, a jego głos nie wpływałby na większość w Senacie, to uważam, że byłaby to propozycja merytoryczna. Natomiast jeżeli ktoś robi to po cichu, a wiemy jaki jest kontekst, i ukrywa tę propozycję - to jest to korupcja polityczna -stwierdził przewodniczący PO.
ZOBACZ: Senator KO: byłem sondowany, czy nie "wynająłbym się" dla obozu rządzącego
- Będę zawsze naznaczał te osoby, które się tego dopuszczają, nawet jeżeli będą, a może przede wszystkim jeżeli są urzędnikami państwowymi. To jest polityczna hańba - uznał.
Dopytywany o pewność liderów KO, co do pozostania po stronie opozycji wszystkich senatorów-elektów, na których głosy opozycja liczy, Schetyna odpowiedział, że to kwestie: przyzwoitości, charakteru, podmiotowości i szacunku dla głosu wyborców tych, którzy zostali wybrani.
Schetyna: "Coś obrzydliwego"
- Ja nie zwracam się do posłów PiS, Porozumienia czy Solidarnej Polski, ja im niczego nie proponuję. Nie proponuję senatorom partii rządzącej apanaży, a mógłbym to robić: powiedzieć, że dostaną komisje czy stanowiska wicemarszałków Senatu i będą w większości senackiej. Nie robię tego, bo to jest właśnie różnica między Platformą Obywatelską, a PiS-em, że dla nich korupcja polityczna jest czymś normalnym, a dla mnie czymś obrzydliwym - mówił lider PO.
Lider Platformy Obywatelskiej wspomniał o konieczności uszanowania werdyktu wyborczego.
- To, co jest najważniejsze i to, co udało się zbudować w porozumieniu senackim, to jest to, że uszanowaliśmy werdykt wyborczy. A werdykt wyborczy jest bardzo prosty: 51 mandatów dla opozycji; 49 dla partii rządzących. Tego będziemy się trzymać i zrobimy wszystko, aby tak się stało - zapewnił Schetyna.
Senator PiS: to może nie zrobić dobrego wrażenia
Do sprawy ewentualnej nominacji dla Dowhana odniósł się senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski. Uznał on, że próba zmiany demokratycznego wyniku wyborów parlamentarnych może nie zrobić dobrego wrażenia na wyborcach PiS.
"Próbuje się zmienić demokratyczny wynik wyborów parlamentarnych i nie wiem, czy to robi dobre wrażenie na elektoracie" - powiedział Jackowski.
Jan Maria Jackowski (PiS) dla @PolsatNewsPL o propozycji teki ministra sportu dla senatora R. Dowhana: Próbuje się zmienić demokratyczny wynik wyborów parlamentarnych i nie wiem, czy to robi dobre wrażenie na elektoracie pic.twitter.com/vqN028Bolg
— Rafał Miżejewski (@rafalmizejewski) November 9, 2019
Wcześniej teka ministra zdrowia
Wcześniej o propozycjach ze strony Zjednoczonej Prawicy mówił senator KO prof. Tomasz Grodzki. - Ze strony koalicjantów PiS, przez poważnego polityka, byłem pytany o chęć zostania ministrem zdrowia. Przypuszczam, że w 30 sekund dostałbym tekę ministra, gdybym taką wolę wyraził - informował.
Jak dodał, odmówił, gdyż "uważa się za człowieka przyzwoitego".
Grodzki został wspólnym kandydatem opozycji na marszałka Senatu.
Przewaga w Senacie
Opozycja w wyniku wyborów parlamentarnych ma w Senacie większość - 51 senatorów.
PiS uzyskał 48 mandatów w Senacie. Koalicja Obywatelska – 43 mandaty, PSL – trzy, a SLD – dwa. W Senacie zasiądą także Lidia Staroń (Komitet Wyborczy Wyborców Lidia Staroń – Zawsze po stronie ludzi) oraz Wadim Tyszkiewicz (Komitet Wyborczy Wyborców Wadim Tyszkiewicz), Krzysztof Kwiatkowski (Komitet Wyborczy Wyborców Krzysztofa Kwiatkowskiego) oraz Stanisław Gawłowski (Komitet Wyborczy Wyborców Demokracja Obywatelska). Trzech z nich sympatyzuje z opozycją.
Czytaj więcej