Jeśli informacje te potwierdziłyby się, byłoby to kolejne odstępstwo Iranu od zobowiązań wynikających z międzynarodowego porozumienia nuklearnego z 2015 roku, zawartego przez Teheran ze światowymi mocarstwami - USA, Rosją, Chinami, Wielką Brytanią, Francją, Niemcami i Unią Europejską. W 2018 roku jednostronnie z porozumienia tego wycofały się USA.
Przekroczyli limit pierwiastka o 40 kg
Przed zawarciem porozumienia Iran wzbogacał uran do 20 proc., a dojście do tego poziomu, to ważny krok na drodze do osiągnięcia uranu wzbogaconego do 90 proc., koniecznego do produkcji bomby atomowej.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) jednak prostowała wówczas tę informację, precyzując, że choć Teheran przygotował się do tego procesu, to jeszcze go nie rozpoczął.
Zobacz: Reuters: USA przeprowadziły cyberatak na Iran
Zakłady wzbogacania uranu w Fordo, zgodnie z porozumieniem z 2015 roku, miały być przekształcone w ośrodek naukowo-techniczny z pozostawieniem tam pewnej liczby wirówek w celu wytwarzania stabilnych izotopów o cywilnym przeznaczeniu.
Zgodnie z wrześniowym raportem międzynarodowej agencji MAEA Iran wzbogaca uran do poziomu 4,5 proc., czyli powyżej progu 3,67 proc., na który pozwala Teheranowi porozumienie nuklearne. Iran ma teraz 241,6 kg tego rozszczepialnego materiału, choć jego limit wynikający z umowy wynosi 202,8 kg.
Nie pozwolili na kontrolę wirówek
Jednocześnie Iran w sobotę bronił swoich decyzji w związku z incydentem wokół inspektor MAEA, do którego doszło 28 października podczas kontroli osobistej, jakiej poddano ją przy wejściu do zakładów wzbogacania uranu w Natanz. Źródła zbliżone do MAEA twierdziły, że pracowniczce agencji na krótko odebrano dokumenty podróżne.
Kamalwandi na konferencji prasowej podkreślił, że "pod względem prawnym" irańskie władze nie zrobiły nic złego, nie zezwalając inspektor na wejście do zakładów. Strona irańska argumentowała, że podczas kontroli włączył się alarm z powodu wykrycia śladów podejrzanych materiałów. Szef AEOI nie wyjaśnił jednak, o jakie konkretnie substancje chodzi.
ZOBACZ: Szef MSZ Iranu: nie chcemy wojny z USA, ale będziemy się bronić
Dodał, że Iran dysponuje nagraniami z tego incydentu i jeśli będzie to konieczne, ujawni je.
Dyrektor generalny międzynarodowej agencji MAEA Cornel Feruta podkreślał jednak, że Agencja nie zgadza się z przedstawionym przez Iran opisem sytuacji i ocenił, że "uniemożliwienie inspektorowi opuszczenia kraju jest nie do przyjęcia i nie powinno się zdarzyć".
Czytaj więcej
Komentarze