James Dean zagra w filmie ponad 60 lat po śmierci. "To nie powinno się wydarzyć"
Legendarny aktor, który zginął w wypadku samochodowym w 1955 roku, ma zagrać jedną z głównych ról w filmie wojennym "Finding Jack". Jego postać zostanie wygenerowana komputerowo. Producenci filmu tłumaczą, że zdecydowali się na taki krok, bo nie mogli znaleźć lepszego kandydata do roli wśród żyjących aktorów. Decyzja ta wywołała spore kontrowersje w środowisku filmowym.
Producenci filmu, którego akcja będzie się toczyć podczas wojny w Wietnamie, kupili prawa do korzystania z wizerunku zmarłego ponad 60 lat temu aktora od jego rodziny.
Wykorzystując technologię CGI, na podstawie starych zdjęć i nagrań, producenci chcą stworzyć cyfrową wersję legendarnego aktora. Wygenerowany komputerowo Dean ma zagrać jedną z głównych ról w filmie.
"Nie chcemy zawieść jego fanów"
Reżyser filmu Anton Ernst tłumaczy, że decyzja o "zatrudnieniu" Deana zapadła po miesiącach bezowocnych poszukiwań idealnego kandydata.
- Szukaliśmy wszędzie, gdzie się da, aktora do jednej z głównych ról, ale po miesiącach bezowocnych poszukiwań zdecydowaliśmy się na wybór Jamesa Deana - powiedział Ernst.
- Czujemy się zaszczyceni, że jego rodzina nas wspiera i dołożymy wszelkich starań, aby jego dziedzictwo, jako jednej z najsłynniejszych gwiazd filmu wszech czasów, pozostało nienaruszone. Nie chcemy zawieść jego fanów - dodał filmowiec.
ZOBACZ: Nie żyje aktor Rutger Hauer. Grał m.in. w "Łowcy androidów"
Według Ernsta rodzina aktora postrzega produkcję jako pełnoprawny, czwarty film w dorobku słynnego gwiazdora, który za życia wystąpił jedynie w trzech obrazach: "Buntownik bez powodu", "Na wschód od Edenu" i "Olbrzym".
Produkcja filmu rozpocznie się 17 listopada. Jego premiera planowana jest listopad 2020 roku.
Twórcy filmu mają nadzieję, że technologia CGI zastosowana w celu przywrócenia Deana do życia na ekranie, może wkrótce zostać wdrożona w przypadku innych słynnych postaci.
Gwiazdy Hollywood: "To okropne"
Decyzja o cyfrowym zrekonstruowaniu Jamesa Deana wywołała sporo komentarzy. Skrytykowało ją m.in. kilka gwiazd Hollywood.
"To okropne. Może uda się namalować komputerowo nowy obraz Picassa lub napisać kilka nowych utworów Johna Lennona" - ironicznie skomentował Chris Evans, aktor znany z roli Kapitana Ameryki w filmach Marvela.
I’m sure he’d be thrilled 🙄
— Chris Evans (@ChrisEvans) 6 listopada 2019
This is awful.
Maybe we can get a computer to paint us a new Picasso. Or write a couple new John Lennon tunes.
The complete lack of understanding here is shameful. https://t.co/hkwXyTR4pu
"Nie. To nie powinno się wydarzyć" - napisał z kolei Elijah Wood, znany m.in. z roli Frodo w trylogii "Władca Pierścieni".
NOPE. this shouldn’t be a thing. https://t.co/RH7jWY5cAG
— Elijah Wood (@elijahwood) 6 listopada 2019
"Rozmawiałam o tym z przyjaciółmi przez ostatnie lata i nikt nie wierzył, że przemysł rozrywkowy upadnie tak nisko, gdy technologia stanie się bardziej zaawansowana. (...) To wykorzystywanie zmarłych i ich »siły przebicia« i stanowi bardzo niebezpieczny precedens dla przyszłych występów" - ocenia Zelda Williams, córka zmarłego aktora Robina Williamsa.
I have talked to friends about this for YEARS and no one ever believed me that the industry would stoop this low once tech got better. Publicity stunt or not, this is puppeteering the dead for their ‘clout’ alone and it sets such an awful precedent for the future of performance. https://t.co/elS1BrbDGv
— Zelda Williams (@zeldawilliams) 6 listopada 2019
Warren zadowolona, bo napisze piosenkę
Bardziej optymistycznie podeszła do tematu zdobywczyni nagrody Grammy - Diane Warren. Kompozytorka, która ma napisać piosenkę do filmu, uważa, pomysł za interesujący.
ZOBACZ: 26 lat temu zmarła ikona kina Audrey Hepburn. "Przez całe życie nosiła w sobie wojnę"
- To będzie interesujące. Myślę, że to będzie pierwszy raz, kiedy coś takiego zrobiono. Cieszę się, że zatrudnili żyjącą osobę do napisania piosenki. Mnie!" - napisała na Twitterze.
This should b interesting!! Inthink it's the first time this has been done. Glad they got a living person to write the song! Me!😜 pic.twitter.com/fED1QNOWh2
— Diane Warren (@Diane_Warren) 6 listopada 2019
James Dean zginął 30 września 1955 roku w wieku 24 lat w wypadku samochodowym. Prowadzony przez niego samochód zderzył się z innym autem. Po wypadku aktora przewieziono do szpitala. Jednak jego obrażenia były na tyle ciężkie, że zmarł tego samego dnia.
Niedługo po swojej śmierci aktor stał się ikoną popkultury, jak również światowego kina oraz symbolem nonkonformistycznej postawy życiowej.
American Film Institute umieścił go na 18. miejscu listy największych aktorów wszech czasów.
Czytaj więcej