Ogłoszenie o pracę w Gdańsku. "Żadnych Polaków"
"Auto na wyłączność lub zmiany", "szkolenie i pomoc w obsłudze aplikacji" i "miłą atmosferę pracy" zaoferował kandydatom na kierowców pracodawca z Gdańska. Dodał, że zatrudni "tylko obcokrajowców, żadnych Polaków". - Jest to absolutnie niedopuszczalne ogłoszenie, jawna dyskryminacja - powiedział polsatnews.pl radca prawny Adam Wojnarowski.
Oferta pojawiła się w środę na jednym z ogólnopolskich portali ogłoszeniowych. Jej autor obiecuje m.in. zatrudnienie na umowie-zlecenie, samochód, zakwaterowanie w Gdańsku, wypłaty raz w tygodniu, elastyczne godziny pracy, miłą atmosferę i szkolenie z posługiwania się aplikacjami.
W zamian kierowcy mają przekazywać mu 35 proc. utargu. Muszą też osiągać minimum 1,6 tys. złotych obrotów tygodniowo.
Pracodawca zastrzegł jednak, że przyjmie "tylko obcokrajowców, żadnych Polaków".
"Osoby nie z Polski robią fajną kasę"
Dziennikarz polsatnews.pl skontaktował się z wystawcą ogłoszenia. Podał się za studenta z Gdańska, który chciałby zatrudnić się jako kierowca.
Mówiący ze wschodnim akcentem mężczyzna przyznał, że woli nie zatrudniać Polaków, "bo oni nie chcą pracować".
- Zatrudniałem trzech czy czterech Polaków, którzy robili na tydzień 300 złotych, 500 złotych, a chłopak-obcokrajowiec robi kasę: 2-2,5 tys. złotych - stwierdził.
Gdy dziennikarz portalu poinformował, że też jest Polakiem, jego rozmówca nie odrzucił zgłoszenia. Dodał jednak, że to "osoby nie z Polski robią fajną kasę".
"Ogłoszenie przeczy wszelkim możliwym aktom prawnym"
- To absolutnie niedopuszczalne ogłoszenie, jawna dyskryminacja. Ogłoszenie jest sprzeczne z art. 45 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (dotyczącego swobody przepływu pracowników) oraz art. 18 kodeksu pracy - powiedział polsatnews.pl Adam Wojnarowski z Kancelarii Prawnej Consulti w Gdańsku.
Dodał, że oferta łamie m.in. artykuł 32. polskiej konstytucji, mówiący o zakazie dyskryminacji ze względu na narodowość.
"Konsekwencje finansowe"
Zdaniem prawnika, jeżeli ktoś zgłosiłby swoją kandydaturę i nie dostałby pracy, bo jest Polakiem, autor ogłoszenia może ponieść konsekwencje finansowe.
- Nawet w sytuacji, gdy pan stwierdzi, że może zatrudni osobę z Polski, to jednak nie oznacza, że dyskryminacji w ogłoszeniu nie ma - powiedział Wojnarowski.
Czytaj więcej
Komentarze