Pomógł weterynarz z Redy
- Okazało się, że nie ma na naszym terenie dawki o większym stężeniu. Na szczęście udało się ją znaleźć w Redzie. Na miejsce przyjechał lekarz weterynarii i akcja zakończyła się w dwie godziny - powiedziała Marta Makuch wiceprezydent Słupska.
Dziki zostały wywiezione do lasu.
Lokalne portale przypominają, że na zakup odpowiedniej broni na ostatniej radzie miasta nie zgodzili się radni Słupska. Broń miała pomóc rozwiązać problem dzikich zwierząt wałęsających się po ulicach miasta i zagrażających mieszkańcom.
ZOBACZ: Elektryczny pastuch na placu zabaw. Ma odstraszać dziki
- Pani prezydent (Słupska, Krystyna Danilecka-Wojewódzka - red.) chciała w tym celu zakupić broń ze środkiem nasennym. Radni się na to nie zgodzili, bo powiedzieli, że to gadżety. No ale może szybciej, by to poszło - tłumaczy Bogusław Bliski, mieszkaniec Słupska.
Na sesji rady miasta padła jednak propozycja, by zamiast wydawać 15 tys. złotych na broń, zlecić pozbycie się "dzikiego problemu" zewnętrznej firmie.
Czytaj więcej
Komentarze