Samochód wjechał w przystanek autobusowy w Kielcach. Są ranni
26-letni kierowca auta marki Dodge po godz. 14 wjechał w przystanek w Kielcach. Dwie osoby są ranne. Do wypadku doszło na prostym odcinku drogi. Mężczyzna najpierw uderzył w drzewo, a później w stojącą za nim wiatę przystankową. Służby podejrzewają, że przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości do warunków jazdy.
W chwili uderzenia samochodu w wiatę przystankową, na autobus oczekiwały dwie osoby. 67-letni mężczyzna trafił do szpitala.
- Ratownicy medyczni podejrzewali, że doznał wielu złamań - powiedziała reporterka Polsat News Klaudia Syrek, która była na miejscu zdarzenia.
ZOBACZ: Wrocław: kierowca wjechał w przystanek i uciekł. Dwoje dzieci trafiło do szpitala
Drugą z poszkodowanych osób jest pasażer samochodu, który uderzył w przystanek. 28-letni mężczyzna, podobnie jak ranny mężczyzna oczekujący na autobus, był przytomny.
WIDEO: Do wypadku doszło na prostym odcinku drogi. Dwie osoby zostały ranne.
Ograniczenia prędkości mało kto przestrzega
Kierowca auta był trzeźwy, pobrano mu krew do badania, by sprawdzić, czy nie był pod wpływem środków odurzających. 26-latek tłumaczył policjantom, że stracił panowanie nad samochodem i wpadł w poślizg.
- Droga była prosta, ale chwilę przed wypadkiem spadł deszcz - poinformował sierż. sztab. Karol Macek z kieleckiej policji.
Według policji, kierowca najprawdopodobniej nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Jak zauważył Macek, chwilę przed zdarzeniem padał drobny deszcz. Wobec sprawcy nie zastosowano środków zapobiegawczych.
Na odcinku drogi, na którym stoi przystanek, prędkość dla samochodów jest ograniczona zakazem do 40 km/h. Mieszkańcy powiedzieli reporterce Polsat News, że zakazu mało kto przestrzega.
WIDEO: "Droga była prosta, ale chwilę przed wypadkiem spadł deszcz". Sierż. sztab. Karol Macek
Czytaj więcej