"Walcz o życie tego wilka"
- Mimo, że było to ponad 40 kilometrów od naszego gabinetu, spakował potrzebne leki i z myślą, że tak naprawdę tego wilka będzie musiał uśpić, pojechał. W między czasie skontaktował się ze mną i ja mówię: walcz o życie tego wilka - relacjonowała lek. weterynarii z Bytowa Anna Burlińska.
Przyznała, że była zdziwiona, ponieważ zwierzę wyglądało jak pies. - Mąż zwrócił uwagę, że ma wydłużony pysk, inne łapy, odciski są inne. Miałam wątpliwości, ale genetyk wszystko potwierdził - dodała.
ZOBACZ: Wilcza wataha w okolicach Wałbrzycha. "Z ich strony nic nam nie grozi"
Basior przez kilka dni przebywał w klatce. Był wyraźnie obolały i zestresowany. Lekarze wykonali serię badań, między innymi krwi, oraz prześwietlenie, by upewnić się, że nie ma żadnych złamań.
11 ran i ułamany kieł
- Został dokładnie opatrzony i pozszywany. Miał na ciele 11 ran i ułamanego kła. Na szczęście szybko zaczął dochodzić do siebie. Gdy zaczął jeść i więcej pić, przyjechali po niego specjaliści ze "Stowarzyszenia dla Natury - Wilk". Młody drapieżnik będzie teraz dochodzić do siebie z dala od ludzi w wilczym azylu - mówił Zdobysław Czarnowski, z nadleśnictwa Kościerzyna.
ZOBACZ: Wilcza sielanka w Babiogórskim Parku Narodowym. "To pierwsze takie nagranie" [WIDEO]
- Będą podawać karmę tak, żeby nie miał kontaktu z człowiekiem, co jest normalnym zachowaniem, jeżeli się chce, żeby zwierzę wróciło do natury. Stawiam, że on wróci cało i zdrowo do natury i miejmy nadzieję, że będzie się człowieka bał - dodał.
Gdy młody basior nabierze sił i pewności siebie, zostanie wypuszczony tam skąd go zabrano, czyli w kaszubskich lasach.
Czytaj więcej
Komentarze