"To nie była wycieczka"
Eurodeputowany Ryszard Czarnecki, który jako jeden z sześciu polityków PiS brał udział w delegacji, podkreślił, że wizyty nie można określać jako wycieczki, jak to zrobiły niektóre media.
- Skandaliczne jest określanie tej wizyty jako wycieczki, w sytuacji, gdy tego dnia, gdy byliśmy w Kaszmirze, zginęło sześć osób w zamachu terrorystycznym, a w przeddzień naszego przyjazdu doszło do dwóch zamachów - zaznaczył polityk. Jego zdaniem "należy docenić tych, którzy, nie zważając na zagrożenie terrorystyczne w tym regionie, podjęli próbę zobaczenia, jak sytuacja wygląda na miejscu".
Jak zaznaczył, w grupie, która udała się do Indii, byli reprezentanci sześciu grup politycznych europarlamentu z dziewięciu państw. - W delegacji byli przedstawiciele wszystkich największych frakcji politycznych z Europejską Partią Ludową na czele, z której było trzech europosłów. Byli tam również przedstawiciele socjalistów oraz liberałów - zaznaczył Czarnecki.
Delegacja kilku krajów
Jak podało BBC, delegacja początkowo składała się z 27 osób, w tym z polityków z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Niemiec, Francji, Włoch i Polski. Czterech z nich postanowiło nie odwiedzać Kaszmiru i wróciło do swoich krajów.
Z Polski, poza Czarneckim, jak podała "Gazeta Wyborcza", w wyjeździe uczestniczyli: Kosma Złotowski, była minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, była rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska oraz Bogdan Rzońca. BBC odnotowało, że ponad jedna trzecia całej delegacji pochodziła z partii skrajnie prawicowych w Europie, które są uważane za antymuzułmańskie. Wśród nich było sześciu deputowanych z francuskiego Zjednoczenia Narodowego i dwóch z Alternatywy dla Niemiec (AfD).
Doprowadziło to do krytyki ze strony indyjskich partii opozycyjnych, w tym przywódcy muzułmańskiego Asaduddina Owaisi, który zakwestionował sens wysłania - jak to określił - "otwarcie faszystowskich" europosłów do regionu.
"Nie reprezentują Parlamentu Europejskiego"
Parlament Europejski podkreślił, że eurodeputowani nie reprezentowali PE na miejscu. "Politycy, których obecność w Kaszmirze odnotowały media, pośród których znajdują się między innymi posłowie do PE, nie są członkami oficjalnej delegacji Parlamentu Europejskiego i w żadnym stopniu nie wyrażają stanowiska instytucji ani jej nie reprezentują" - przekazały w czwartek w oświadczeniu służby prasowe PE.
- Od początku wizyta ta była pomyślana jako wizyta posłów PE, a nie jako delegacja oficjalna - powiedział Czarnecki, podkreślając, że silna delegacja polska pojechała tam dwa miesiące po wizycie ministra spraw zagranicznych Indii w Warszawie. Szef dyplomacji tego kraju był z wizytą w Polsce po raz pierwszy od 32 lat.
Jak podało BBC, grupa, która została zakwaterowana w luksusowym hotelu nad jeziorem Dal - jedną z głównych atrakcji turystycznych Kaszmiru - znajdowała się pod silną ochroną.
Komentarze