Rezolucja ws. kar dla osób LGBT w Ugandzie. PiS tłumaczy, dlaczego wstrzymało się od głosu
Koncentrowanie się na Ugandzie nie jest sprawiedliwe; stosunki homoseksualne penalizowane są w 32 z 54 krajów Afryki, a w części z nich karane śmiercią - tak PiS tłumaczy, dlaczego wstrzymał się od głosu ws. rezolucji PE o sytuacji osób LGBTI w Ugandzie.
W czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której potępiona została retoryka i zamiary ugandyjskiego ministra ds. etyki i uczciwości Simona Lokodo. 10 października ogłosił on zamiar ponownego wprowadzenia ustawy o zwalczaniu homoseksualizmu, która przewiduje karę śmierci za "kwalifikowany homoseksualizm".
Dwa dni później rzecznik tamtejszych władz podał, że rząd w Kampali nie zamierza wprowadzać nowych przepisów dotyczących działań osób LGBTI, ponieważ "obecne przepisy kodeksu karnego są wystarczające". Według obowiązujących regulacji w Ugandzie stosunki seksualne między osobami tej samej płci są nielegalne i podlegają karze nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Europarlamentarzyści zdecydowanie potępili wypowiedzi ministra Lokodo, które uznali za podsycające homofobię i nienawiść. Wyrazili też głęboki sprzeciw wobec wszelkich form dyskryminacji ze względu na orientację seksualną oraz wobec podburzania do nienawiści i przemocy wobec osób LGBTI.
"Delegacja PiS zawsze potępiała wszelkie formy prześladowań"
W oświadczeniu wystosowanym w poniedziałek przez Annę Fotygę - koordynator spraw zagranicznych Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), do których należy PiS - podkreślono, że należy mieć na uwadze historyczną obecność Polski w Ugandzie, bo także obecnie przebywa tam wielu misjonarzy oraz przedstawicieli polskiego biznesu. Jak wskazała europosłanka PiS, dodatkowo nakazuje to daleko idącą ostrożność podczas głosowania nad tego typu rezolucjami.
"Delegacja Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim zawsze potępiała wszelkie formy prześladowań, w tym również stosowanie kary śmierci wobec osób LGBTI" - czytamy w oświadczeniu.
Fotyga wyjaśniła ponadto, że na początku sesji plenarnej koordynator grupy Europejskiej Partii Ludowej (EPL), która zaproponowała ten temat, po interwencji Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych wniósł o wycofanie rezolucji.
Jak argumentował koordynator EPL, gdy ten punkt został dodany do porządku obrad, upewnił się z przedstawicielami unijnej dyplomacji w Ugandzie, że ani parlament, ani rząd Ugandy nie mają na tym etapie zamiaru ponownego wprowadzenia restrykcyjnych przepisów, a wszelkie plany w tym zakresie zostały zarzucone pod wpływem międzynarodowych protestów.
"Trudno mówić o nagłym przypadku łamania praw człowieka"
"Naszym zdaniem trudno więc mówić o nagłym przypadku łamania praw człowieka, a ponieważ znam naszych kolegów z tego kraju od wielu lat, to obawiam się, że dyskutowanie kwestii, które nie są w ogóle w ich planach i, tworzenie wrażenia, że się o te kwestie sprzeczamy, mogłoby przynieść efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego" - uzasadniał przedstawiciel EPL.
Ostatecznie jednak głosami lewicy rezolucję utrzymano, pod zmienionym tytułem "Sytuacja osób LGBTI w Ugandzie". "Delegacja PiS uznała, że koncentrowanie się na tylko jednym kraju nie jest sprawiedliwe - stosunki homoseksualne penalizowane są bowiem aż w 32 z 54 krajów afrykańskich, a w części z nich karane śmiercią" - podkreślono w oświadczeniu.
Czytaj więcej