Artur Zawisza przyłapany za kierownicą bez prawa jazdy. Policja odholowała jego mercedesa
Policjanci uniemożliwili dalszą jazdę byłemu posłowi Arturowi Zawiszy. Polityk został zatrzymany przez patrol w piątek około godziny 22:00 na warszawskim Mokotowie. Funkcjonariusze zabrali Zawiszy kluczyki i odholowali mercedesa na parking policyjny. To drugie zatrzymanie Zawiszy tego samego dnia. Były poseł stracił prawo jazdy w 2016 roku.
- Wczoraj około 21:00, idąc przy ulicy Sobieskiego (przystanek Kostrzewskiego) zobaczyłem jak pan Artur Zawisza wysiada z auta i idzie do jednego ze sklepów – powiedział polsatnews.pl świadek całej sytuacji.
Mężczyzna postanowił zaczekać i sprawdzić, czy polityk odjedzie autem po zrobieniu zakupów. Dodał, że "w międzyczasie ktoś obserwował już wcześniej pana Zawiszę". - Na pewno ta osoba zaparkowała obok pana Zawiszy i wezwała policję – stwierdził świadek.
ZOBACZ: nie trzymasz rąk na kierownicy, wiercisz się - 500 zł mandatu. Zmiany w przepisach
Powiedział również, że po chwili policja przyjechała na miejsce. - Pan Zawisza bardzo długo nie wychodził, a jak wyszedł to prawdopodobnie zobaczył czekającą policję i raz wsiadał do auta, raz wysiadał. Przed godziną 22 pan Zawisza postanowił jednak odjechać z ulicy Sobieskiego, widziałem, że policja ruszyła za nim. Byłem ciekaw czy go zatrzymają więc urządziłem sobie krótki spacer i zobaczyłem na ulicy Chełmskiej jak policja zatrzymała pana Zawiszę – relacjonował świadek.
- Potwierdzam, że w piątek, około godziny 22. na ul. Chełmskiej w Warszawie, został zatrzymany do kontroli kierowca nieposiadający uprawnień do prowadzenia pojazdu - powiedział w sobotę rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
Jak dodał, ten sam kierowca został już raz w piątek przez policję zatrzymany.
Policja uniemożliwiła politykowi dalszą jazdę – zabrała mu kluczyki oraz odholowała samochód na parking. Zawisza nie został ukarany mandatem. - Przy tego typu sytuacjach, policjanci odstępują od nałożenia mandatu karnego, bo stwierdzają, że w tym przypadku mały wymiar kary w postaci mandatu karnego jest niewystarczający i decydują się, żeby skierować wniosek o ukaranie do sądu, ponieważ sąd ma inne możliwości karne - powiedział Polsat News rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
"Pierwszy raz spotykam się z taka sytuacją"
- Biorąc pod uwagę moją dotychczasową służbę, pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy to tego samego dnia zatrzymywany jest kierujący, który najpierw bierze udział w zdarzeniu drogowym i czynności prowadzone są w kierunku spowodowania wypadku drogowego, a potem jeszcze tego samego dnia, porusza się pojazdem, pomimo tego, że nadal nie posiada uprawnień do jego kierowania - wyjaśnił Marczak.
ZOBACZ: Artur Zawisza potrącił rowerzystkę. Nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów
W piątek rano na stołecznym Mokotowie prawicowy polityk potrącił jadącą rowerem pracownicę Biura Bezpieczeństwa Narodowego. - To wydarzenie drogowe, jakich setki. Bardzo mi przykro, ze brałem w nim udział - tłumaczył Zawisza. Jak ustaliliśmy, mężczyzna nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów. Według nieoficjalnych informacji PAP w 2016 r. został zatrzymany za jazdę po alkoholu, za co stracił wówczas prawo jazdy.
- Sygnał o wypadku naszej pracownicy dostałem natychmiast, według informacji ze szpitala na Szaserów zagrożenia dla życia nie ma, ale jest poważne zagrożenie dla zdrowia – powiedział szef BBN Paweł Soloch. - Zdziwiło mnie lekkie potraktowanie wypadku przez pana Zawiszę, który opisał go w tweetach jako wypadek jeden z wielu – dodał.
Zaznaczył, że w poniedziałek odbędzie się konsylium i wszystko wskazuje na to, że konieczna będzie operacja.
BBN pomoże swojej pracownicy
- Kluczową, powiedziałbym skandaliczną, sprawą jest, że prowadził samochód nie mając uprawnień. Dziwaczne wpisy, że się spieszył, same w sobie są skandaliczne. To nie była nieprzyjemna przygoda, przypadek jakich wiele, ale sytuacja która zagrażała jej życiu – podkreślił.
Zapewnił, że Biuro będzie udzielać pomocy swojej poszkodowanej pracownicy.
"Bardzo współczuję pani Anecie, do której wybieram się z przeprosinami i kwiatami. Sama kolizja drogowa, jakich setki, ale zawsze przykra. Wedle prawa nie jestem osobą karaną i nie widnieję w KRK, a prawo jazdy ponownie wyrabiam. Wszystkich przepraszam" - napisał w piątek na Twitterze były poseł Artur Zawisza.
Pod moim wpisem ws. zdarzenia drogowego, w którym przepraszam, nie neguję i nie zatajam faktów oraz niczego nie usprawiedliwiam tylko opisuję okoliczności komentatorzy lubiący się złościć złoszczą się jakbym nie przepraszał, a negował i zatajał. Trzeba sprawiedliwości nie złości.
— Artur Zawisza (@artur_zawisza) October 25, 2019
"Pod moim wpisem ws. zdarzenia drogowego, w którym przepraszam, nie neguję i nie zatajam faktów oraz niczego nie usprawiedliwiam tylko opisuję okoliczności komentatorzy lubiący się złościć złoszczą się jakbym nie przepraszał, a negował i zatajał. Trzeba sprawiedliwości nie złości" - podkreślił w innym wpisie Zawisza.
Czytaj więcej