Polak zginął przy rozbiórce synagogi w USA. Polonia wstrząśnięta
- Śmierć polskiego imigranta przy rozbiórce dawnej synagogi na Manhattanie wstrząsnęła polonijną opinią publiczną; wskazuje na problemy i tragedię w kontekście rozwoju metropolii i gry interesów - powiedział w czwartek adwokat reprezentujący rodzinę zmarłego. Na 52-letniego Stanisława S. runęła zewnętrzna ściana budynku. Chociaż przewieziono go do szpitala, lekarzom nie udało się go uratować.
Do wypadku doszło w poniedziałek w budynku przy Norfolk Street. W jego wyniku ucierpiał także inny pracownik, który pozostaje w poważnym, lecz stabilnym stanie.
- Obaj znajdowali się w oknie, prawdopodobnie na wysokości 6-7 stóp (1,8–2,1 m - red.) - mówił cytowany przez telewizję CBS świadek wydarzenia, pracownik budowlany.
"Śmierć Polaka uwydatnia ludzką tragedię w kontekście rozwoju metropolii"
Sprawa trafiła do sądu, gdzie rodzinę zmarłego Polaka będzie reprezentować adwokat Sławomir Platta, którego kancelaria prawna w 2011 roku stworzyła w najwyższym sądzie apelacyjnym stanu Nowy Jork precedens mający zastosowanie w takich właśnie wypadkach.
Chodzi o wypadki, w których siła grawitacji spadającego obiektu powoduje kalectwo lub śmierć pracownika. Wygrana kancelarii Platty doprowadziła do zmiany prawa budowanego dla całego stanu Nowy Jork.
ZOBACZ TEŻ: Tragiczny wypadek na niemieckiej autostradzie. Dwóch Polaków nie żyje, kolejny ciężko ranny
- Społeczność Nowego Jorku, a pośród niej polonijna, była wstrząśnięta tym wypadkiem. Stał się on jednym z najważniejszych tematów omawianych w ostatnich dniach. Śmierć Polaka przybliżyła problemy, z jakimi wciąż boryka się budownictwo, ale też uwydatnia ludzką tragedię w kontekście rozwoju ekonomicznego metropolii i gry interesów deweloperów – ocenił Platta.
"Jesteśmy głęboko zasmuceni tragicznym wypadkiem, który miał miejsce podczas prac stabilizacyjnych niezbędnych do zachowania historycznych części pozostałych po synagodze Beth Hamedrash Hagadol. Nasze modlitwy kierujemy do rodzin dotkniętych tą straszną tragedią" – głosi oświadczenie dewelopera, Gotham Org.
Właściciela budynku karano mandatami
Jak poinformował mecenas Platta, rodzina zmarłego Polaka zwróciła się do niego o reprezentowanie jej przed sądem cywilnym oraz Workers’ Compensation.
Wyjaśnił, że kancelaria pozostaje w stałym kontakcie z nowojorskim nadzorem budowlanym, zajmującą się bezpieczeństwem pracy OSHA (Occupational Safety and Health Administration) oraz związkami zawodowymi, do których należał polski imigrant. Korzysta też z usług własnego detektywa, który prowadzi niezależne dochodzenie na miejscu wypadku.
- Musimy teraz dołożyć wszelkich starań, aby na ławie sądowej znalazły się strony odpowiedzialne za spowodowanie wypadku, czyli właściciel budynku, główny wykonawca prac rozbiórkowych oraz inne jednostki i osoby stojące za tą tragedią – zaznaczył Platta.
Jego zdaniem według regulacji OSHA, przed rozpoczęciem rozbiórki właściciel budynku musiał był mieć przygotowany raport inżynieryjny dotyczący bezpieczeństwa prac. Jak podejrzewa, nie spełniono tego wymogu. Przypomniał też o kilku mandatach, którymi ukarano wcześniej właściciela budynku.
Kolejna śmierć Polaka za granicą
Według nowojorskich mediów budynek wzniesiony w roku 1850 służył najpierw jako kościół, ale pięć lat później przekształcono go na synagogę. Była ona czynna do 2007 roku. W maju 2017 roku doszło do pożaru budowli, według opinii Fox News niewykluczone, że w wyniku podpalenia.
To nie pierwsza śmierć Polaka za granicą w ostatnich dniach. W Hongkongu w poniedziałek znaleziono ciało 25-latka, który prawdopodobnie spadł z hotelowego balkonu. Leżącego na ulicy nagiego mężczyznę znaleziono w centrum miasta. Przeczytaj o tym zdarzeniu.
Natomiast w Chile polski nauczyciel Mateusz M. zginął trafiony kulą wystrzeloną przypadkowo z broni teścia w trakcie zamieszek spowodowanych podwyżką cen biletów na tamtejsze stołeczne metro. Próbował on wówczas powstrzymać złodziei rabujących sklep. Dowiedz się więcej o śmierci Polaka w Chile.
Czytaj więcej
Komentarze