Nie miał powiązań z prawicowymi ekstremistami, miał bogatą kartotekę
W chwili ataku 32-latek miał na sobie zielone wojskowe spodnie, kamuflaż i kamizelkę kuloodporną. Teraz wiadomo, że w chwili ataku był na zwolnieniu warunkowym.
Służby na początku podawały, że 32-latek jest im dobrze znany z powiązań ze środowiskami prawicowych ekstremistów. Później jednak wycofały się z tych informacji.
ZOBACZ: Staranował komisariat autem wypełnionym kanistrami z benzyną
Śledczy potwierdzili jednak, iż mężczyzna był co najmniej 13 razy karany m.in. za rozboje, napady, nielegalne posiadanie broni i narkotyków oraz kierowanie gróźb karalnych.
Haszysz i amfetaminę zaczął zażywać mając 12 lat
Jego problemy zaczęły się jednak znacznie wcześniej. Mając 8 lat znalazł się pod opieką norweskiego Barnevernet (Urzędu ds. Ochrony Dzieci), a później trafiał z placówki do placówki.
Jako 12-latek zaczął zażywać haszysz i amfetaminę, a mając lat 15 napadł z nożem na stację benzynową (skazano go za to na 10 miesięcy więzienia). Wówczas również sam stał się ofiarą agresji, miał być bity i torturowany, choć NRK nie wyjaśnia na czym owe tortury miały polegać. Wiadomo, że zaczął wówczas nosić kamizelkę kuloodporną, którą zakładał idąc do szkoły i wracając z niej.
"Był poddany przemocy i torturom, gdy miał 15 lat. Otrzymał za to później odszkodowanie" - stwierdzono w wyroku wydanym w tej sprawie przez Sąd Rejonowy w Tønsberg.
- Nie chcę wracać do historii, ale jego przeszłość będzie częścią policyjnego śledztwa - powiedział NRK obrońca mężczyzny Øyvind Bergøy Pedersen.
Skazany miał poddać się leczeniu uzależnienia od narkotyków
W marcu 2017 r. mężczyznę próbowano zatrzymać w czasie dużej operacji policyjnej. Uciekał przed funkcjonariuszami samochodem, kierując pod wpływem alkoholu i narkotyków, a później zabarykadował się w jednym z budynków. Policja wiele godzin negocjowała z nim poddanie się.
Po tych zdarzeniach 32-latek usłyszał wyrok w zawieszeniu. W okresie próby miał poddać się leczeniu uzależnienia od narkotyków pod nadzorem sądu. Był przez cały czas kontrolowany przez kuratora i sędziego. W sierpniu jednak okazało się, że mężczyzna nie stosuje się do postanowień sądu. Groziło mu ponowne trafienie do więzienia.
Bał się powrotu do więzienia
Po tych zdarzeniach 32-latek usłyszał wyrok w zawieszeniu. W okresie próby miał poddać się leczeniu uzależnienia od narkotyków pod nadzorem sądu. Był przez cały czas kontrolowany przez kuratora i sędziego. W sierpniu jednak okazało się, że mężczyzna nie stosuje się do postanowień sądu. Groziło mu ponowne trafienie do więzienia.
Właśnie strach przed powrotem do zakładu karnego miał być, zdaniem jego obrońcy, przyczyną jego zachowania, kiedy we wtorek dachował. Øyvind Bergøy Pedersen przekonuje, iż jego klient nie miał złych intencji, działał pod wpływem emocji i był spanikowany. Wjeżdżając karetką na chodnik, nie chciał nikogo skrzywdzić, chciał jedynie uciec.
W śledztwie okazało się również, że znaleziony w ambulansie pistolet maszynowy Uzi był atrapą. Natomiast strzelba nie była naładowana.
ZOBACZ: Pijany Polak pobił holenderskiego policjanta. Trzeci taki przypadek w ciągu kilkunastu dni
32-letni mężczyzna został aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa.
Kobieta przekonuje, że była w aucie przypadkiem
Zarzuty postawiono również 25-letniej kobiecie, która wówczas uciekła z miejsca wypadku i została zatrzymana w jednym ze sklepów. Sąd podjął decyzję o jej miesięcznym tymczasowym aresztowaniu. jej obrońca John Arild Aasen zapowiedział złożenie zażalenia na to postanowienie.
Kobieta twierdzi, że po prostu zabrała mężczyznę jadącego do Oslo. - Los po prostu sprawił, że była z nim jednym samochodzie - przekonuje mecenas Aasen. Zapewnia, że związek między 25-latką a oskarżonym 32-letnim mężczyzną jest niewielki.
Wciąż trwa śledztwo, mające wyjaśnić szczegóły zdarzenia. Wyjaśniana jest również sprawa oddania 19 strzałów - tyle znaleziono łusek - przez funkcjonariuszy. Wiadomo, że część wystrzelonych pocisków trafiła w piekarnię, zlokalizowaną na trasie ucieczki skradzionego ambulansu.
Czytaj więcej
Komentarze