"Jeżeli służby postawią Banasiowi zarzuty, to on zrezygnuje". Goście w studio zareagowali śmiechem
- U nas nie ma świętych krów. Jeżeli ktokolwiek u nas, w Prawie i Sprawiedliwości, w rządzie jest nieuczciwy, to go nie będzie. Będzie siedział w więzieniu i my to robimy - zapewniał w "Polityce na Ostro" poseł PiS Robert Telus. Stwierdził, że jeżeli służby postawią szefowi NIK zarzuty, to Banaś sam złoży rezygnację. Na te słowa śmiechem zareagowali przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych.
W czwartek "Rzeczpospolita" poinformowała, że jeden z najbliższych współpracowników Mariana Banasia z czasów jego pracy w Ministerstwie Finansów miał kierować mafią VAT-owską i pod takim zarzutem siedzi w areszcie.
- Mamy do czynienia z pewnym monolitem, skorupą PiS, pod którą jest bagno i to bagno powoli wychodzi. To jest republika Banasiowa, z której wychodzą afery i z dnia na dzień się ujawniają - mówiła w "Polityce na Ostro" posłanka Lewicy Beata Maciejewska.
Czytaj więcej: Karczewski: już nie nazwałbym Banasia "krystalicznym"
- Z tego robi się kula śnieżna. Każdego dnia jest tego więcej i więcej, i więcej. A wy mówicie: kryształowy, kryształowy, kryształowy - dodał Adam Szejnfeld, senator Kolacji Obywatelskiej.
WIDEO: w "Polityce na Ostro" goście rozmawiali o kolejnych kłopotach Mariana Banasia
"Jesteście nadzy, panie pośle"
Jacek Wilk z Konfederacji zwrócił uwagę, że zanim odwoła się Mariana Banasia z funkcji szefa NIK, to musi on stanąć przed Trybunałem Stanu lub sądem. - Ale żeby stanął przed sądem, to Sejm musi się zgodzić na pociągnięcie go do odpowiedzialności. On jest w tym momencie nienaruszalny. To sytuacja chora i potrzeba zmiany konstytucji - powiedział.
- Jeżeli służby wykażą, postawią zarzuty, to na pewno Banaś nie będzie (szefem NIK - red.) Sam zrezygnuje - zaczął Robert Telus. Po tych słowach pozostali goście przerwali mu głośnym śmiechem. - Możecie się śmiać. To jest człowiek honoru i zrezygnuje - dokończył poseł PiS.
- To jest śmieszne. Państwo pokazujecie parodie państwa prawa - powiedziała Beata Maciejewska.
- Domek z kart pada, rujnuje się, ujawnia się, że król jest nagi. Jesteście nadzy, panie pośle - skomentował to Adam Szejnfeld.
"Będę bronił niezależności NIK"
We wrześniu "Superwizjer" podał, że Banaś, były minister finansów i szef Służby Celnej, zaniżył w oświadczeniach dochody z wynajmu kamienicy, mowa była także o jego powiązaniach ze stręczycielami.
Jak informowano, Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę w Krakowie, gdzie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny, i że wynajem kamienicy o powierzchni 400 m kw. i dwóch mniejszych miał przynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu. Sprawą majątku Banasia zajęło się Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Zobacz też: Podwładni Banasia mieli kierować mafią VAT-owską. Jest reakcja resortu finansów
Prezes NIK pod koniec września udał się na bezpłatny urlop, z którego po kilku tygodniach wrócił. - Będę bronił niezależności i bezstronności Najwyższej Izby Kontroli jako naczelnego organu kontroli państwowej - poinformował Marian Banaś wracając z urlopu.
Szef NIK w oświadczeniu zaznaczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale hotelem, obecnie nie jest właścicielem nieruchomości, a materiał "odbiera, jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia". Złożył pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych w związku z materiałem "Superwizjera". Domaga się przeprosin, sprostowania i zapłaty stosownej kwoty na cel społeczny.
Czytaj więcej