Antosiem w USA opiekuje się Polka. "Widać po nim, że ma w sobie siłę"
Rocznym Antosiem w klinice chirurgii dziecięcej w Stanford w Kalifornii opiekuje się między innymi Dorota Amaro, pielęgniarka od lat mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, z pochodzenia Polka. - Ma on w sobie siłę i zawziętość, do tego aby walczyć i pokazać, że może chorobę pokonać - opisała Antosia w rozmowie z reporterem Polsat News Stanisławem Wrykiem.
W weekend Antoś przeszedł operację serca, zabiegł trwał siedem godzin.
- Opiekowałam się nim w niedzielę - wówczas był jeszcze w śpiączce. A dziś jak przyszłam do pracy on się od razu patrzył na drzwi. Ślicznie wyglądał. Uśmiechał się, zaczęliśmy się z nim bawić - powiedziała Dorota Amaro.
ZOBACZ też: Najważniejsze godziny w życiu Antosia. Przeszedł pierwszą operację
Antoś Trębiński urodził się z poważną wadą serca i układu krwionośnego. Dzięki pomocy darczyńców, w tym widzów Telewizji Polsat i Fundacji Polsat, specjalnym samolotem poleciał na kosztowne leczenie do kliniki w USA. Przeprowadzenia skomplikowanej operacji podjął się profesor Frank Hanley, światowa legenda dziecięcej kardiochirurgii.
- Dziękujemy cały czas i bez przerwy. Mówimy sobie: jak to dobrze, że się udało. Na tym etapie dziękujemy, że Antoś jest po tej pierwszej bardzo ważnej operacji, bez której nie można byłoby nawet myśleć o tej podstawowej, czyli ratowaniu serca. Przed nami jednak jeszcze długa droga - powiedziała na antenie Polsat News Krystyna Aldridge-Holc, prezes Fundacji Polsat.
"Ma w sobie siłę i zawziętość"
- Widać po nim, że ma w sobie siłę i zawziętość do tego, aby walczyć i pokazać nam, że on może to pokonać i przejść. Być normalnym chłopcem, biegać po podwórku, chodzić do szkoły - opowiadała o Antosiu Amaro.
Pielęgniarka wyznała również, że w klinice pokazała stronę Polsatu i opowiedziała, ile było wsparcia od ludzi, aby pomóc dziecku. - Powinien szybko wrócić do domu z uśmiechem na twarzy - podsumowała Amaro.
WIDEO: Antosiem w USA opiekuje się Polka. "Widać po nim, że ma w sobie siłę"
Po zabiegu pierwsza próba odłączenia chłopca od respiratora nie powiodła się, bo dziecko było zbyt słabe. Kolejną lekarze podjęli we wtorek - okazała się udana.
- Został rozintubowany praktycznie od razu, jest już na własnym oddechu. Co prawda ma jeszcze takie "wąsy" tlenowe pod noskiem, ale to jest tylko kwestia czasu. Wszystko idzie w dobrą stronę, Antoś regeneruje się prawidłowo - powiedział wówczas Polsat News Adam Trębiński, tata chłopczyka.
Na zdjęciu zamieszczonym we wtorek w mediach społecznościowych widać jak chłopiec przypięty do aparatury wesoło się uśmiecha.
- Ten uśmiech już na pewno zagości na długo - powiedziała pielęgniarka, która zajmuje się Antosiem.
Czytaj więcej