Policjanci weszli na salę rozpraw i chcieli wylegitymować sędziego. "Kuriozalna" sytuacja

Uzbrojeni funkcjonariusze mieli wtargnąć na salę rozpraw poznańskiego Sądu Okręgowego i chcieli wylegitymować sędziego. Będzie postępowanie wyjaśniające dot. interwencji policjantów – powiedział rzecznik wielkopolskiej policji. Osobą, która wezwała na salę policję, okazał się być Marek Makara, który kandydował w wyborach parlamentarnych do Sejmu z list Konfederacji.
O sprawie poinformowała w środę "Gazeta Wyborcza". Według informacji dziennika, sędzia Beata Woźniak, której dotyczy sprawa, miała opisać przebieg zdarzenia w notatce, którą przekazała prezesowi sądu. Policjanci mieli wejść na salę uzbrojeni i żądać od sędziów dokumentów.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu sędzia Aleksander Brzozowski tłumaczył , że do zdarzenia doszło we wtorek w Wydziale Cywilnym Odwoławczym SO w Poznaniu. Sprawa dotyczyła alimentów.
Policję wezwał Marek Makara, czyli jedna ze stron w rozprawie. W ostatnich wyborach parlamentarnych startował on w okręgu płockim. Zdobył 239 głosów, co było 15. wynikiem listy. W tym okręgu ta partia nie zdobyła mandatu.
CZYTAJ również: 742 zarzuty dla byłej dyrektorki szkoły. Większość o korupcję i mobbing
"Próbowali przeprowadzać jakąś interwencję"
- Pod koniec rozprawy, podczas której sąd ogłosił orzeczenie niekorzystne dla jednej ze stron, strona ta zaczęła odgrażać się, że czuje się znieważana (uzasadnieniem orzeczenia – red.), i że wezwie policję. I rzeczywiście po pewnym czasie, kiedy trwała już zupełnie inna rozprawa, na salę nagle weszli policjanci. Sąd nakazał funkcjonariuszom opuszczenie sali. Policjanci poczekali do przerwy w rozprawie i wtedy wrócili na salę wraz z tym panem, który miał się poczuć znieważony – podkreślił Brzozowski.
Jak dodał, policjanci "próbowali przeprowadzać jakąś interwencję, legitymować przewodniczącego składu orzekającego – sytuacja była zupełnie kuriozalna".
Sędzia powiedział, że policjanci, którzy pojawili się w sądzie "zostali przysłani na interwencję ponoć przez przełożonych z którejś z komend policji w Poznaniu. To jest jeszcze ustalane – na razie zabezpieczyliśmy monitoring z nagraniem przebiegu tych zdarzeń".
Brzozowski w rozmowie tłumaczył, że według przepisów "do sądu nie można wnosić broni, materiałów wybuchowych. Policjanci owszem mogą, ale tylko wtedy, kiedy wykonują czynności służbowe, które wymagają posiadania broni".
"Coś nieprawdopodobnego"
- A ci policjanci sobie po prostu weszli, minęli bramki i razem z tym "zawiadamiającym" udali się pod salę rozpraw, próbowali wejść do środka, przeprowadzać jakieś "dziwaczne" czynności. Zwłaszcza, że nazwiska sędziów były im znane, bo są umieszczane na wokandzie – mogli je więc nawet z wokandy spisać, jeśli już chcieli jakąś interwencję przeprowadzać – mówił sędzia.
- To było zachowanie świadczące o braku profesjonalizmu, zupełnie niezrozumiałe dla sądu. Podejmujemy działania aby to wyjaśnić. Będziemy żądać też od komendanta policji stanowczych działań wyjaśniających i wyciągnięcia – jeżeli jest taka potrzeba – stosownych konsekwencji wobec osób, które takie działania podejmowały – dodał.
Sędzia przypomniał także, że sprawa o znieważenie jest sprawą z oskarżenia prywatnego.
- Jeżeli nawet ta osoba poczuła się znieważona, to może złożyć czy to na policji, czy we właściwym sądzie prywatny akt oskarżenia i wtedy wdrażana jest dalsza procedura. I to w żaden sposób nie uzasadnia takiego zachowania policji – dodał.
- Nie przypominam sobie, aby przez ostatnie 30 lat taka sytuacja miała miejsce, a mniej więcej tyle w sądzie pracuję. To coś nieprawdopodobnego – zaznaczył Brzozowski.
Jest odpowiedź policji
- Będzie postępowanie wyjaśniające dot. interwencji policjantów w poznańskim Sądzie Okręgowym – powiedział rzecznik wielkopolskiej policji.
- Jeżeli się okaże, że policjanci swoim postępowaniem mogli naruszyć immunitet sędziego, to będą wyciągnięte konsekwencje – dodał.
"Musiała potwierdzić, że jest sędzią, a nie przebierańcem"
Makara przekonywał reportera Polsat News, że sędzia Woźniak "zachowywała się agresywnie". - Odmawia wylegitymowania się i co najgorsze, odmówiła okazania legitymacji służbowej. Powoływanie się na immunitet sędziowski przez panią Woźniak obliguje ją do okazania legitymacji służbowej potwierdzając, że jest sędzią, a nie przebierańcem. Nie ma znaczenia, że ona siedziała na sali i nazwisko było wymieniane. Na sali siedziało troje sędziów. Która jest która, nie było wiadomo - mówił.
Podkreślił, że "sędzia nie jest człowiekiem bezkarnym". - Jego też obowiązują prawa, konstytucja, a także obowiązują przepisy kodeksu karnego - mówił.
- Policjanci przyjechali po to, aby zebrać dane osobowe od sędziego. Ustalić, która z tych pań które nazwisko nosi, co byłoby mi potrzebne do dalszych postępowań zarówno cywilnych, jak i karnych - dodał.
Czytaj więcej