"Mam wrażenie, że chodzi o jakąś rozgrywkę polityczną". Córka Jolanty Brzeskiej o decyzji sądu
- Mam wrażenie, że chodzi o jakąś rozgrywkę polityczną, a komisja weryfikacyjna jest traktowana jako strona PiS, mimo że składa się z członków różnych partii - mówiła w programie "Punkt Widzenia" Magdalena Brzeska, córka znanej działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej. We wtorek sąd uchylił decyzję komisji weryfikacyjnej, m.in. w sprawie nieruchomości przy Nabielaka 9.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił we wtorek decyzję komisji weryfikacyjnej w sprawie nieruchomości przy stołecznej ul. Nabielaka 9, gdzie mieszkała tragicznie zmarła działaczka lokatorska Jolanta Brzeska. Przewodniczący komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta zapowiedział złożenie w tej sprawie skargi kasacyjnej do NSA.
- Byłam zupełnie zszokowana. Myślałam, że ta sprawa jest zamknięta. Nie sądziłam, że po decyzji komisji weryfikacyjnej sąd będzie się tą sprawą zajmował, a m.st. Warszawa będzie jedną ze stron, która decyzję komisji podważy - mówiła Brzeska.
Grzegorz Jankowski pytał swojego gościa, czy można powiedzieć, że decyzja sądu była "polityczna". - Nie chcę czegoś takiego sugerować, natomiast odnoszę takie wrażenie. Nie wiem jak inaczej to odbierać - wskazała w Polsat News Brzeska.
ZOBACZ TEŻ: Sąd uchylił decyzje komisji weryfikacyjnej. "Chce udowodnić, że PiS się myli"
Brzeska opuściła salę
Przewodniczący komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta opublikował na Twitterze nagranie, na którym widać, jak córka Jolanty Brzeskiej opuszcza salę sądową. Według posła, miało to wywołać śmiech u sędziego.
Oto nagranie sytuacji, w której poruszona uzasadnieniem wyroku w sprawie Nabielaka 9 córka Jolanty Brzeskiej opuszcza salę, co wywołało śmiech sędziego Dariusza Pirogowicza. https://t.co/vom1slj95n pic.twitter.com/GWQjstwPHt
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) October 23, 2019
- To było żenujące, nie wytrzymałam. Może nie powinnam się tak zachować - mówiła Magdalena Brzeska w "Punkcie Widzenia". - Sędzia czytał uzasadnienie, usłyszałam, że na Nabielaka doszło do drobnych incydentów. Moi rodzice byli szykanowani, podobnie jak mieszkańcy całej kamienicy - relacjonowała. - Wczoraj usłyszałam, że to były drobne utrudnianie, które nie miały związku z reprywatyzacją - dodała.
Jej zdaniem, po opuszczeniu przez nią sali, sędzia nie powinien się zaśmiać.
Znany "kupiec roszczeń"
Decyzję reprywatyzacyjną w styczniu 2006 r. podpisał Mirosław Kochalski - ówczesny sekretarz m.st. Warszawy. Na jej mocy kamienicę przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu "kupcowi roszczeń" Markowi M., który część praw miał nabyć za bezcen od innych spadkobierców.
Reprywatyzację nieruchomości przy ul. Nabielaka 9 komisja weryfikacyjna uchyliła w grudniu 2017 r., nakazując jednocześnie Markowi M. zwrot ponad 2,9 mln zł. Komisja argumentowała, że po reprywatyzacji sytuacja lokatorów kamienicy radykalnie się pogorszyła: podwyższono czynsze, co doprowadziło do powstania zaległości finansowych, a to z kolei skutkowało postępowaniami o zapłatę i eksmisjami. W konsekwencji niemal wszyscy lokatorzy opuścili swoje mieszkania.
ZOBACZ TEŻ: Prokuratura dysponuje ekspertyzą 3D z miejsca śmierci Jolanty Brzeskiej
Złożono skargę
Skargę na decyzję komisji w zakresie uzasadnienia złożyło m.st. Warszawa, zaskarżył ją także Marek M.
We wtorek warszawski sąd zdecydował o jej uchyleniu, odrzucając wcześniej wniosek ratusza o odroczenie postępowania. Uzasadniając decyzję sądu, sędzia Dariusz Pirogowicz wskazywał m.in. na formalne braki decyzji komisji.
W rozprawie wzięli udział mieszkańcy, a także przedstawiciele organizacji społecznych, m.in. Jan Śpiewak, lider stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa, które zostało dopuszczone do postępowania jako strona. W czasie odczytywania uzasadnienia wyroku część osób, w tym córka Jolanty Brzeskiej, opuściła salę sądową na znak protestu.
Czytaj więcej