Antoś odłączony od respiratora. Chłopczyk po ciężkiej operacji samodzielnie oddycha
Roczny Antoś Trębiński w klinice chirurgii dziecięcej w Stanford w Kalifornii nazywany jest małym wojownikiem. Po siedmiogodzinnej operacji chłopiec został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Teraz samodzielnie oddycha.
Mały Antoś urodził się z poważną wadą serca i układu krwionośnego. Dzięki pomocy darczyńców, w tym widzów telewizji Polsat i Fundacji Polsat, specjalnym samolotem poleciał na kosztowne leczenie za ocean. Przeprowadzenia skomplikowanej operacji podjął się profesor Frank Hanley, światowa legenda dziecięcej kardiochirurgii.
Udane odłączenie od respiratora
Pierwsza próba odłączenia od respiratora nie powiodła się, bo dziecko było zbyt słabe. Kolejną lekarze podjęli we wtorek - napisali rodzice chłopca na Instagramie.
- Wczoraj (wtorek - red.) późnym popołudniem podjęto próbę rozintubowania Antosia. Próba się udała. Został rozintubowany praktycznie od razu, jest już na własnym oddechu. Co prawda ma jeszcze takie "wąsy" tlenowe pod noskiem, ale to jest tylko kwestia czasu. Wszystko idzie w dobrą stronę, Antoś regeneruje się prawidłowo - powiedział Polsat News Adam Trębiński, tata chłopczyka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niesamowity gest załogi samolotu, którym leciał ojciec rocznego Antosia
Na zdjęciu zrobionym przez ojca chłopczyka na oddziale intensywnej opieki medycznej widać rocznego Antosia, jak przypięty do rurek z tlenem i z wenflonem wkłutym w przedramię leży wesoło się uśmiechając.
- Antoś taką ma naturę, nawet przed operacją był uśmiechnięty. Uśmiech towarzyszy mu codziennie - powiedział ojciec chorego dziecka.
Nieoficjalnie wiadomo, że podczas operacji udało się połączyć co najmniej jedną niepracującą tętnicę płucną z sercem. Dzięki temu lewe płuco chłopczyka podjęło pracę.
Lewe płuco chłopca już pracuje
- Udało się zrobić coś, co nam wydawało się rzeczą niemożliwą. Panu profesorowi udało się podłączyć tętnice płucne i przywrócić je do działania. Teraz tętnicami płucnymi płynie krew, w związku z czym one mają możliwość wzrostu. Udało się również sprawić, że lewe płuco zaczęło pracować i teraz pracują oba płuca. Jest to bardzo dobra informacja, bo to jest przepustka do dalszych działań, a w konsekwencji do korekty wady serca - powiedział Trębiński.
CZYTAJ WIĘCEJ: Antoś już po pierwszej operacji w USA. "Radzi sobie bardzo dobrze"
U dziecka podniosła się tzw. saturacja krwi.
- Saturacja to inaczej poziom natlenowania krwi. U zdrowego człowieka wynosi on 100 procent, natomiast u Antosia przed operacją saturacja wynosiła w granicach 72 procent - powiedział jego ojciec reporterowi Polsat News.
Dziecko z niedoborem tlenu we krwi słabło.
Chłopczyk siniał po najmniejszym wysiłku
Nawet najmniejszy ruch powodował sinienie całego ciała.
- Powodowało to bardzo duże niedotlenienie organizmu. Antoś był siny, szybko się męczył. W tej chwili po operacji saturacje podskoczyły do 82-85 procent. Jest szansa, że gdy tętnice płucne będą rosły, te saturacje mogą się jeszcze podwyższyć - powiedział Trębiński. - Ale potrzeba na to jeszcze trochę czasu - zaznaczył.
Szpital nadal nie potwierdził tych doniesień oficjalnie. Profesor Mark Hanley planuje konferencję w tej sprawie za dwa dni.
Chłopiec urodził się z poważną wadą serca. Przez brak tzw. pnia płucnego, tętnice nie rozwijały się prawidłowo, a organizm dziecka był silnie niedotleniony.
Jednak to nadal nie koniec leczenia chłopca. Dziecko będzie musiało w przyszłości przejść kolejne, podobne zabiegi.
Czytaj więcej