Szarpanina między dwoma pasażerami
Tragedia miała miejsce 19 listopada 2018 roku. Policjanci zostali powiadomieni, że w wagonie SKM, gdy ta przejeżdżała przez Gdynię, doszło do szarpaniny między dwoma pasażerami. Po przybyciu na miejsce zastali mężczyznę, który przytrzymywał i dusił drugiego. Dopiero na polecenie funkcjonariuszy napastnik puścił pokrzywdzonego. 59-latek był nieprzytomny. W pewnym momencie u zaatakowanego ustały czynności życiowe. Podjęto reanimację. Poszkodowany został odwieziony do szpitala, gdzie zmarł następnego dnia.
Początkowo prokuratura przedstawiła 32-letniemu mężczyźnie zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu.
Według prokuratury, podejrzany przygniatał pokrzywdzonego swoim ciałem, zadawał mu ciosy po całym ciele, w tym w głowę, a przy użyciu chwytu typu "dźwignia" uciskał szyję ofiary doprowadzając ją do stanu głębokiej nieprzytomności.
Na dalszym etapie śledztwa przedstawiony mężczyźnie zarzut został zmieniony na zarzut zabójstwa. Podejrzany nie przyznał się do jego popełnienia i odmówił złożenia wyjaśnień.
Leczenie w zakładzie psychiatrycznym
Jak ustalili biegli, główną przyczyną śmierci pokrzywdzonego było "rozległe nieodwracalne uszkodzenie mózgu spowodowane globalnym niedokrwieniem i niedotlenienie w następstwie nagłego zatrzymania krążenia", a to było następstwem duszenia.
- W toku postępowania podejrzany był badany sądowo-psychiatrycznie. Po przeprowadzonej obserwacji sądowo–psychiatrycznej biegli orzekli, że podejrzany jest chory psychicznie. Dokonując zarzuconego mu czynu miał całkowicie zniesioną zdolność rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem - poinformowała rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Biegli stwierdzili również, że z uwagi na obecny stan zdrowia psychicznego podejrzanego istnieje "wysokie ryzyko" ponownego popełnienia przez niego podobnego czynu i w związku z tym winien zostać umieszczony na leczeniu w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Mężczyzna od chwili zatrzymania jest w areszcie.
W listopadzie ub. roku Wawryniuk informowała, że podczas pierwszych przesłuchań napastnik wyjaśniał, iż pokrzywdzony przypominał mu osobę, która w przeszłości zrobiła mu krzywdę. Jego zdaniem, 59-latek miał się też z niego śmiać.
Komentarze