Wcześniej w poniedziałek szef Pentagonu Mark Esper poinformował, że jedną z omawianych opcji jest utrzymanie pewnej liczby amerykańskich żołnierzy w północno-wschodniej Syrii w pobliżu pól naftowych, wraz z dowodzonymi przez Kurdów Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF). Chodzi o zagwarantowanie bezpieczeństwa na polach naftowych, aby ropa nie dostała się w ręce dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS) - wyjaśnił.
Zbrojna ofensywa w Syrii
9 października Turcja i sprzymierzeni z jej siłami syryjscy bojownicy rozpoczęli w północno-wschodniej Syrii zbrojną ofensywę o kryptonimie Źródło Pokoju, której deklarowanym celem jest wyparcie kurdyjskich bojowników z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) z przygranicznego pasa na środkowym odcinku granicy turecko-syryjskiej i utworzenie tam "strefy bezpieczeństwa", do której Ankara zamierza przesiedlić syryjskich uchodźców przebywających w Turcji.
Władze w Ankarze uważają Kurdów z YPG za terrorystów z powodu ich powiązań ze zdelegalizowaną w Turcji separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). Strona kurdyjska oskarża z kolei Turcję o zbrodnie wojenne podczas ofensywy.
ZOBACZ WIĘCEJ: prezydent Syrii obiecuje stawienie czoła tureckiej ofensywie
W czwartek Ankara pod naciskiem Waszyngtonu zdecydowała się na zawieszenie ofensywy na pięć dni, aby dać syryjskim Kurdom czas na wycofanie się z graniczącego z Turcją obszaru na północnym wschodzie Syrii. Strony oskarżają się nawzajem o naruszanie postanowień porozumienia. Wycofanie ma być zakończone we wtorek wieczorem.
Turecka inwazja rozpoczęła się po ogłoszeniu przez Trumpa, że amerykański kontyngent zostanie wycofany z regionu. Decyzja amerykańskiego przywódcy spotkała się w USA z krytyką nie tylko Demokratów, ale i wielu polityków Partii Republikańskiej.
Komentarze