Najważniejsze godziny w życiu Antosia. Przeszedł pierwszą operację

Roczny Antoś przeszedł kosztowną i skomplikowaną operację serca w Stanach Zjednoczonych. Lekarze przyspieszyli zabieg, który miał się odbyć w środę. - Saturacja krwi dochodzi nawet do 83 proc. To jest cud - powiedziała po zabiegu reporterowi Polsat News mama Antosia. Choć lekarze są zadowoleni z wyników, chłopczyka czekają kolejne etapy leczenia kardiochirurgicznego.
Mały Antoś urodził się z bardzo poważną wadą serca i układu krwionośnego. Dzięki pomocy darczyńców, w tym widzów telewizji Polsat i Fundacji Polsat, specjalnym samolotem poleciał na leczenie za ocean.
Siedem najważniejszych godzin
Przeprowadzenia skomplikowanej operacji podjął się profesor Frank Hanley, światowa legenda dziecięcej kardiochirurgii.
- To było 7 najważniejszych godzin w życiu Antosia - powiedział reporter Polsat News Stanisław Wryk, który po zabiegu rozmawiał z rodzicami chłopca w klinice w kalifornijskim Stanford.
- Antoś czuje się dobrze, jego parametry są w normie, więc tutaj jest zielone światło, że być może dzisiaj będą próby odłączenia go od respiratora - powiedziała mama chłopca.
Jednak to nie koniec leczenia chłopca. Dziecko będzie musiało w przyszłości przejść kolejne, podobne zabiegi.
Lekarze: "Ogromny sukces"
Chłopiec urodził się z poważną wadą serca. Przez brak tzw. pnia płucnego, tętnice nie rozwijają się prawidłowo, a organizm dziecka jest silnie niedotleniony. Nawet najmniejszy ruch powoduje sinienie całego ciała.
Mama chłopca wyjaśniła, że w trakcie operacji udało się aktywować prawe płuco do pracy. - Prof. Hanley znalazł małe naczynko, które podłączył do pracy i zasila ono teraz to płuco, które nie pracowało - powiedziała mama Antosia.
Podkreśliła, że wskutek tego saturacja chłopca, które zazwyczaj osiągała poziom 72-75 proc., teraz dochodzi nawet do 83 proc. - To jest ogromny sukces. To po protu cud - powiedziała mama Antosia.
Zobacz rozmowę reportera Polsat News z rodzicami małego Antosia:
Skomplikowana wada
Antoś zmaga się z chronicznym niedotlenieniem organizmu.
- Jego tętnice płucne nie rozgałęziają się prawidłowo, a do tego są wyjątkowo cienkie. Używając metafory, to tak jakby ktoś je pociął i porozrzucał po ciele Antosia. Właśnie dlatego jest on tak bardzo niedotleniony - wyjaśnił profesor Frank Hanley jeszcze przed operacją.
Profesor wyjaśnił Polsat News, że zdrowe dziecko ma płuca składające się z 18 segmentów, każdy z siatką tętnic. Antoś ma ich zaledwie 7.
- To jest za mało, musimy znaleźć co najmniej jeszcze 6 arterii płucnych, połączyć je i sprawić, żeby zaczęły rosnąć. Dopiero wtedy będziemy mogli zoperować jego serce - zaznaczył kardiochirurg.
Mobilizacja widzów Polsatu i "Wydarzeń"
W Polsce chłopczyk przeszedł trzy skomplikowane operacje, ale jego życie wciąż jest zagrożone. Koszt zabiegu przekraczał jednak możliwości finansowe rodziców. "Cena za życie" Antosia wyniosła blisko 4 mln złotych. Do pełnej kwoty we wtorek wieczorem, 20 sierpnia brakowało jeszcze 500 tys. złotych. Jednak po emisji materiału w "Wydarzeniach" widzowie przez jedną noc wpłacili brakujące pieniądze.
Gdy wszystkie linie lotnicze odmówiły przewiezienia ciężko chorego dziecka, trzeba było z kolei zorganizować specjalny medyczny transport. M.in. dzięki wpłatom widzów Telewizji Polsat, pieniądze na ten cel zebrano w dwa dni.
Czytaj więcej