Straty liczone w milionach. Władze Barcelony podsumowały zamieszki
Na ponad 2,7 mln euro oszacowały w poniedziałek władze Barcelony straty powstałe na skutek trwających od tygodnia zamieszek w stolicy Katalonii. To wynik głównie aktów wandalizmu w centrum miasta.
Według władz Barcelony największych zniszczeń dokonano w rejonie Via Laietana oraz przy La Rambla, popularnych arteriach w centrum miasta. Duże straty wynikają z faktu, że w tej części Barcelony przez siedem kolejnych dni dochodziło do licznych starć protestujących separatystów z policją.
Zamieszki rozpoczęły się 14 października, krótko po ogłoszeniu przez Sąd Najwyższy w Madrycie werdyktu w sprawie dziewięciu katalońskich polityków oskarżonych o zorganizowanie regionalnego referendum niepodległościowego w 2017 r. Separatystycznych polityków skazano na kary od 9 do 13 lat więzienia.
Wyrywane ławki, zdemolowane sklepy
Pierwszym miejscem starć protestujących przeciwko wyrokom a policją było barcelońskie lotnisko El Prat. Do konfrontacji doszło krótko po wydaniu orzeczenia przez SN. W zamieszkach rannych zostało tam ponad 40 osób, zniszczona została też część infrastruktury portu lotniczego.
W kolejnych dniach separatystyczni bojówkarze niszczyli mienie publiczne w innych miejscach, wyrywając ławki, płyty chodnikowe, znaki drogowe oraz sygnalizację świetlną, a także demolując witryny sklepów. Część zniszczonych materiałów umieszczali na barykadach, które następnie podpalali.
Głównym elementem barykad były kontenery na śmierci. Z szacunków władz Barcelony wynika, że podczas trwających tydzień zamieszek separatyści zniszczyli ich ponad 1000.
Ponad 100 osób zatrzymanych
W poniedziałek po południu katalońska policja rozpoczęła w regionie zatrzymania wśród osób, które zidentyfikowano na materiałach filmowych nagranych podczas protestów. Jednym z 10 zatrzymanych jest młody mężczyzna, który puszczał fajerwerki w kierunku policyjnego śmigłowca.
Dotychczasowe zatrzymania wśród uczestników katalońskich protestów potwierdzają tezę policji, że kluczowymi członkami grup bojówkarzy prowokujących funkcjonariuszy są cudzoziemcy. Z danych policji w Leridzie wynika, że obcokrajowcy stanowią w tym mieście blisko połowę z 30 zatrzymanych osób. W grupie cudzoziemców dominują Marokańczycy.
Do poniedziałku policja zatrzymała podczas starć w Katalonii ponad 110 osób, z których tylko 28 zostało tymczasowo aresztowanych. Szef MSW Hiszpanii Fernando Grande-Marlaska twierdzi, że grupę prowokującą starcia w regionie tworzy około 400 osób.