"Syn chce być na moim zaprzysiężeniu, a ma zakaz wstępu". Hartwich przed sejmowym debiutem
- Zależy mi bardzo, żeby zakaz wstępu do budynku Sejmu został cofnięty dla wszystkich osób, które protestowały - powiedziała polsatnews.pl Iwona Hartwich. Ponad rok temu poznała ją cała Polska, gdy niepełnosprawni i ich opiekunowie manifestowali w parlamencie. 12 listopada Hartwich wróci na korytarze sejmowe, ale już w innej roli - posłanki. Przyznała, że ma traumę związaną z budynkiem Sejmu.
Hartwich po 40-dniowym proteście osób niepełnosprawnych dostała zakaz wstępu do Sejmu, podobnie jak pozostali manifestujący.
Tłumaczono, że ma to związek z zagrożeniem dla bezpieczeństwa i porządku Sejmu. "Takie rozwiązanie stosuje się w szczególności wobec osób, które nie przestrzegają przepisów porządkowych" - informowało Centrum Informacyjne Sejmu w komunikacie w lipcu 2018 roku.
"Będę zapraszała osoby z niepełnosprawnościami"
Mimo że zakaz będzie obowiązywał jeszcze w 2020 roku, to w związku z wyborem na posła, Hartwich będzie mogła wejść do budynku. Jak przyznała w rozmowie z polsatnews.pl, o cofnięciu zakazu dowiedziała się z mediów. Podkreśliła, że podobna decyzja powinna zostać podjęta w stosunku do wszystkich protestujących, a nie tylko do niej. - Jedna z tych osób, Aneta Rzepka, będzie u mnie dyrektorem biura. Zresztą ja będę organizowała wiele różnych konferencji i będę zapraszała osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunów - powiedziała posłanka-elekt.
ZOBACZ: Hartwich: pan prezydent obiecywał pomoc. W trzecim dniu protestu przestał odbierać telefon
Hartwich podkreśliła, że jej syn Jakub, który również protestował na sejmowych korytarzach, chciałby przyjechać na jej zaprzysiężenie, ale wciąż ma zakaz wejścia do Sejmu.
"Wszyscy mamy taką traumę"
Przyszła posłanka, która startowała z list Koalicji Obywatelskiej w okręgu nr 5 (Toruń) i zdobyła 10 865 głosów, przyznała, że ma traumę związaną z budynkiem Sejmu.
ZOBACZ: Kto został posłem. Okręg po okręgu [PEŁNA LISTA]
- Proszę mi uwierzyć, że my wszyscy rodzice mamy taką traumę. To jest nieuniknione po takim traktowaniu. Jak ja rozmawiam z rodzicami, to bardzo często są wspominane bardzo przykre sytuacje związane z naszym 40-dniowym protestem - powiedział Hartwich.
Dodała, że "ma ogromny żal do straży marszałkowskiej". - Posłem, strażnikiem się bywa, a człowiekiem pozostaje się zawsze - mówiła.
"To jest przykrość, którą wyrządziła matka matce"
W kolejnej kadencji Sejmu zabraknie m.in. Bernadety Krynickiej, która naraziła się osobom niepełnosprawnym i ich opiekunom podczas ubiegłorocznego protestu.
- Nie wierzę w to, że te dzieci dobrowolnie chciały przyjść do Sejmu - mówiła podczas posiedzenia sejmowej komisja polityki społecznej posłanka PiS. Uznała za "nieludzkie i niegodne" to, że "rodzice przetrzymują swoje dorosłe dzieci". Rodzice osób niepełnosprawnych podkreślali również, że Krynicka nie chciała z nimi rozmawiać.
[WIDEO] Podczas ubiegłorocznego protestu kamery zarejestrowały scenę, gdy niepełnosprawni i ich opiekunowie chcieli porozmawiać z Krynicką i szli za posłanką po sejmowym korytarzu, jednak polityk PiS nie zatrzymała się.
ZOBACZ: Posłanka PiS "walczyła" o mikrofon na konferencji
Hartwich, zapytana, czy cieszy się, że Krynickiej zabraknie w sejmowych ławach, odpowiedziała, że "nie podchodzi tak do tego". - To jest przykrość, którą wyrządziła matka matce. Ja się później dowiedziałam, że ta kobieta też ma dziecko niepełnosprawne i sądziłam, że jest w stanie przynajmniej z nami porozmawiać i nas wysłuchać i przynajmniej wykazać jakieś zainteresowanie - podkreśliła Hartwich.
Chce zajmować się zdrowiem, pozostanie niezrzeszona
Przyznała, że jej praca, by uzyskać mandat posła "była bardzo ciężka".- Ciężko przekonać zdrowego, młodego człowieka, żeby przekazać głos na osobę, która jest tak naprawdę monotematyczna - powiedziała. - Byłabym niemądra gdybym powiedziała, że się nie boję tego, co mnie czeka.
Podkreśliła, że oprócz problemów osób z niepełnosprawnościami, chciałaby także zajmować się w Sejmie tematyką zdrowia. - Sama mam mamę, która czeka pół roku na endoprotezę kolana, a mój mąż trzykrotnie w czasie kampanii trafił do szpitala - mówiła w rozmowie z polsatnews.pl.
Hartwich chciałaby zasiąść w komisji ds. polityki społecznej i rodziny oraz w komisji zdrowia. Zapowiedziała, że nie wstąpi do klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej, choć kandydowała z jej list. - Na dzień dzisiejszy pozostaję niezrzeszona. Chciałabym, żeby każdy uszanował mój wybór - podkreśliła.
Czytaj więcej