Erdogan jednak spotka się z wiceprezydentem USA

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan spotka się w czwartek w Ankarze z amerykańską delegacją, której przewodniczyć będzie wiceprezydent USA Mike Pence - podało biuro tureckiego przywódcy. Wcześniej w środę Erdogan zapowiedział, że nie spotka się z Pence'em.
Według agencji Reutera Pence miał spotkać się z Erdoganem w Ankarze w czwartek, a ich rozmowa miała dotyczyć tureckiej ofensywy w północno-wschodniej Syrii.
- Nie będę z nimi rozmawiać - powiedział Erdogan stacji Sky News. - Spotkają się ze swoimi odpowiednikami, a ja będę tylko rozmawiać z Trumpem, jeśli przyjedzie - dodał.
Później dyrektor komunikacji społecznej w biurze prezydenta Turcji Fahrettin Altun napisał na Twitterze: "Wcześniej dzisiaj prezydent powiedział Sky News, że nie spotka się z delegacją USA, składającą dziś wizytę w Ankarze. Planuje spotkać się z delegacją USA kierowaną przez wiceprezydenta (USA) jutro (...)".
Przemyśli wizytę w USA
Erdogan powiedział w środę, że po zaplanowanych na ten tydzień spotkaniach z amerykańską delegacją w Turcji ponownie zastanowi się nad tym, czy w listopadzie uda się do USA. Spotkanie Erdogana z prezydentem USA Donaldem Trumpem zaplanowano na 13 listopada w Waszyngtonie.
ZOBACZ: Erdogan: Turcja nigdy nie ogłosi zawieszenia broni w Syrii
Turecki przywódca powiedział dziennikarzom w parlamencie, że przemyśli swoją wizytę w USA, ponieważ "argumenty, debaty, rozmowy w Kongresie (USA) dotyczące jego osoby, rodziny i przyjaciół ministrów stanowią wielki despekt" wobec rządu w Ankarze.
Oprócz Pence'a i Pompeo do Ankary mają udać się doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O'Brien i specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych ds. Syrii James Jeffrey.
"Policzek dla Ankary"
Z kolei tygodnik "Der Spiegel" poinformował, że Stany Zjednoczone odcięły Turcji dostęp do danych wywiadowczych gromadzonych przez państwa koalicji walczącej z Państwem Islamskim (IS).
Jak ustaliła niemiecka gazeta, od 9 października Turcy nie dostają informacji z katarskiej bazy lotniczej Al-Udeid, gdzie mieści się centrum dowodzenia koalicji. Tego właśnie dnia Ankara przeprowadziła pierwsze naloty i ostrzał artyleryjski kurdyjskich pozycji na północnym wschodzie Syrii.
ZOBACZ: UE wzywa Turcję do zaprzestania działań w Syrii. Stolice same mają decydować o embargu
Pentagon obawiał się, że dane zbierane codziennie przez samoloty, drony i satelity zostaną użyte przez Turcję do innych celów niż walka z IS, czyli do planowania działań przeciwko Kurdom.
Według wojskowych, na których powołuje się "Spiegel", decyzja USA jest uznawana za policzek dla prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Waszyngton de facto wykluczył Ankarę z koalicji walczącej przeciw IS. Obecnie w koalicji uczestniczy kilkadziesiąt państw, ale w działaniach wojennych bierze udział tylko kilka z nich.
Czytaj więcej