Depresja, macierzyństwo za kratami. Burzliwe losy oskarżonych ws. Amber Gold
Dobiega końca proces w najgłośniejszej aferze finansowej w Polsce ostatnich lat - Amber Gold. Małżeństwo P., Katarzyna i Marcin, zostali oskarżeni o oszustwo na wielką skalę i pranie brudnych pieniędzy. Według sądu poprzez działalność spółki poszkodowanych zostało 18,5 tys. osób na kwotę ponad 850 mln zł. W środę oskarżeni usłyszeli wyrok.
Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał w środę na karę łączną 15 lat więzienia byłego szefa Amber Gold Marcina P., a jego żonie Katarzynie P. wymierzył karę 12,5 lat więzienia.
Pięć miesięcy odczytywania wyroku
Wygłaszanie wyroku w tej głośnej sprawie zajęło pięć miesięcy. Sędzia była zmuszona odczytywać nazwiska wszystkich pokrzywdzonych - ponad 18 tysięcy.
Choć na początku września weszły w życie nowe przepisy Kodeksu postępowania karnego, które umożliwiały odstąpienie od tej czasochłonnej procedury, Sąd Okręgowy w Gdańsku ostatecznie zdecydował się kontynuować czytanie kolejnych tomów akt wyroku, których było w sumie 59.
Wyjaśnił, że będzie odczytywał wyrok ws. Amber Gold w dotychczasowej formule z uwagi na wątpliwości interpretacyjne nowych przepisów kpk.
OGLĄDAJ: Obrońca Katarzyny P. chce uniewinnienia ws. Amber Gold. Przypomniała sprawę Komendy
180 rozpraw, 730 świadków
Główny proces sądowy małżeństwa P. rozpoczął się 21 marca 2016 r. Zostali oni oskarżeni o oszustwo na wielką skalę i pranie brudnych pieniędzy.
Według sądu oszukali 18,5 tys. osób na kwotę ponad 850 mln zł. Małżonkowie (żadne nie wystąpiło o rozwód) nie przyznali się do winy i odmówili składania zeznań.
W trakcie przewodu sądowego do maja odbyło się w procesie ponad 180 rozpraw, podczas których przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. Część przesłuchań odbyła się za granicą, m.in. w USA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii.
Czynności te przeprowadziły polskie ambasady lub konsulaty.
OGLĄDAJ: Sąd nie zakończył odczytywania wyroku ws. Amber Gold. Pozostało niespełna 11 tomów akt
Seks ze strażnikiem, dziecko za kratami
W marcu 2015 r. okazało się, że osadzona Katarzyna P. jest w ciąży. W sierpniu urodziła syna w więziennym "Domu dla Matki i Dziecka" w zakładzie karnym Grudziądzu.
Matki mają tam wygodne pokoje. Zakład przypomina bardziej dom, niż więzienie. Do dyspozycji są lekarz, psycholog i dietetyczka. Kobiety mogą tam przebywać z dzieckiem trzy lata, a gdy sąd wyda zgodę, o rok dłużej.
Katarzyna P. nie ujawniła, kto jest ojcem dziecka (od aresztowania Marcina P. 28 sierpnia 2012 r. małżonkowie dostali zakaz kontaktowania się bez nadzoru).
Szefowie Służby Więziennej Zakładu Karnego nr 1 w Łodzi zawiadomili jednak prokuraturę o możliwości przekroczenia uprawnień przez pracowników aresztu, w którym przebywała P. W areszcie została przeprowadzona kontrola. Wszczęto postępowania dyscyplinarne wobec domniemanego ojca dziecka Katarzyny P.
Ostatecznie kobieta zeznała, że ojcem dziecka jest strażnik więzienny, który miał - według niej - wykorzystać jej zły stan psychiczny. W rozmowach z nią miał wielokrotnie podkreślać, że od niego zależy jej pobyt w zakładzie karnym. Ojcostwo oskarżonego potwierdziły badania genetyczne.
Prokuratura Rejonowa Łódź-Widzew oskarżyła 42–letniego mężczyznę, byłego funkcjonariusza Służby Więziennej, o niedopełnienie obowiązków i seksualne wykorzystanie stosunku zależności w okresie od lutego do listopada 2014 r.
Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu i odmówił złożenia wyjaśnień.
Myśli samobójcze szefa Amber Golda
W 2016 roku media poinformowały o problemach Marcina P. Mężczyzna nie brał udziału w rozprawach na wniosek obrony, która argumentowała wówczas, że jest osłabiony i "nie czuje się na siłach". Pojawiły się informacje, że były szef Amber Gold ma myśli samobójcze.
Marcin P. również drastycznie schudł. Miał w związku z tym przejść szczegółowe badania lekarskie - donosił dziennik Fakt. Lekarz psychiatra stwierdził jednak, że oskarżony jest w stabilnej sytuacji psychicznej, ale "wykazuje reakcje bulimiczne", w praktyce miało to oznaczać występowanie odruchów wymiotnych.
W związku z informacjami, że Marcin P. ma przechodzić załamanie i mieć myśli samobójcze podczas rozpraw odpowiadał przed sądem w kajdankach. Według relacji konwojentów, którzy przewozili go na proces, istniało ryzyko, że będzie chciał się okaleczyć.
Czytaj więcej