- Trochę mnie to przybiło zwłaszcza, jak to dotarło do mnie, że jednak mogę stracić pracę, że moje zarobki będą niższe, że trzeba kredyt opłacić - mówi Michał Brzeski.
Jego żona jest na bezpłatnym urlopie wychowawczym. Para ma dwoje dzieci. Problem ma również firma, w której był zatrudniony.
"Co mają powiedzieć inni kierowcy?"
- Straciliśmy jednego z lepszych pracowników z długim stażem pracy u nas w firmie. Nie ma tu jego winy według nas, ponieważ nie mógł osiągnąć takiej prędkości. Nie mamy żadnych pretensji, ale jest to dla nas kłopotliwa sytuacja, ponieważ teraz mamy braki kadrowe - tłumaczy Jakub Szeląg, przełożony pana Michała.
Pan Michał został tymczasowo przeniesiony na stanowisko magazyniera jednak w związku z tym jego wynagrodzenie zmniejszyło się o 2/3. Mężczyzna przez 3 miesiące musi teraz czekać na zwrot dokumentu, a następnie na orzeczenie sądu.
Zobacz inny materiał "Interwencji": aktor padł ofiarą oszustów. Przestrzega innych
- Jedna sprawa, błędu pomiarowego: OK, może się zdarzyć, ale w takim wypadku sprawa idzie do sądu i sąd powinien rozstrzygnąć czy był ten błąd, czy nie. Dlaczego kara następuje już, a nie w momencie udowodnienia, czy faktycznie była przekroczona ta prędkość - zastanawia się Agnieszka Brzeska, żona pana Michała.
- Wierzę, że to się jakoś rozstrzygnie na moją korzyść, ale bardziej bym się zastanawiał nad tym, co mają powiedzieć inni kierowcy, którzy zostali w ten sposób zatrzymani, a nie mają przy sobie tachografu i nie są w stanie się obronić przed zarzutami policjantów - podsumowuje Michał Brzeski.
Czytaj więcej
Komentarze