Polityk żalił się wówczas, że nie został o tym poinformowany przez władze PiS. - Mnie to zmartwiło i zabolało, że przez media, tabloidy, informuje się wieloletniego działacza i posła PiS o tym, czy jest na listach, czy jest w partii - skarżył się wówczas Zbonikowski.
Żona oskarżyła posła o napaść
O pośle PiS Łukaszu Zbonikowskim stało się głośno w 2016 r., gdy jego żona Monika w prywatnym akcie oskarżenia zarzuciła mężowi dwukrotne naruszenie jej nietykalności cielesnej. We wrześniu 2015 r. poseł miał wyrwać jej z rąk telefon komórkowy, w lipcu 2016 r. - podczas kłótni szarpać ją i wykręcać ręce.
ZOBACZ: "Grabiec rechotał, jak Smogorzewski mówił te obrzydliwe rzeczy do kobiet" vs "przyjechał później"
W sierpniu 2018 r. przed Sądem Okręgowym w Toruniu zapadł w tej sprawie wyrok. Sąd uznał, że doszło do szarpaniny, ale prawomocnie umorzył postępowanie.
Powołał się na art. 1 § 2. Kodeksu karnego, który stanowi: "Nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma".
"Nie stwierdzono żadnego bicia"
"Odebranie telefonu żonie, która nagrywa męża wbrew jego woli, nie ma żadnej szkodliwości społecznej!. (...) Nie stwierdzono żadnego bicia, znęcania czy ataku!" - poinformował Zbonikowski o wyroku na Facebooku.
Oświadczenia majątkowe pod lupą prokuratury
Prokuratura posłem PiS zainteresowała się w 2017 r. także z innego powodu. Pod lupą śledczych znalazły się oświadczenia majątkowe Zbonikowskiego, składane w latach 2011-2016. Postępowanie dotyczyło m.in. podawania nieprawdziwych informacji, miał m.in. zaniżać majątek.
Nieprawidłowości w dokumentach posła sygnalizowało też Centralne Biuro Antykorupcyjne, które jednak nie złożyło zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Jak wytłumaczyło, stwierdzone nieprawidłowości nie były na tyle poważne, by to uczynić.
Czytaj więcej
Komentarze