"Anioł stróż papieża" odchodzi. Powodem wyciek z Watykanu poufnych materiałów
Po 20 latach służby odchodzi dowódca żandarmerii watykańskiej Domenico Giani. Watykan poinformował w poniedziałek, że papież Franciszek przyjął jego rezygnację. Jak wyjaśniono w nocie, ma to związek z wyciekiem poufnych materiałów w sprawie prowadzonego śledztwa.
Już wcześniej źródła watykańskie, cytowane w ostatnich dniach przez włoską prasę, tłumaczyły, że sytuacja, w jakiej znalazł się Giani, nazywany "Aniołem stróżem papieża", gdyż zawsze był u jego boku, to rezultat przekazania włoskim mediom poufnych dokumentów i informacji. Dotyczą one wszczętego w Watykanie śledztwa wobec kilku zawieszonych w obowiązkach pracowników Stolicy Apostolskiej, w tym z Sekretariatu Stanu, w sprawie wielomilionowych transakcji zagranicznych.
ZOBACZ WIĘCEJ: Jest zgoda na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego rodziców Jana Pawła II
Oburzenie w Watykanie publikacją tych informacji wraz z personaliami i fotografiami tych osób było tak duże, że - jak podał oficjalny portal Vatican News - na polecenie papieża Franciszka wszczęto postępowanie, by wyjaśnić okoliczności ujawnienia tych dokumentów. Pojawiły się sugestie, że wyciekły one z żandarmerii.
Wyciek porównano do grzechu śmiertelnego
Dyrektor watykańskiego biura prasowego Matteo Bruni oświadczył wtedy, że było to - nielegalne upowszechnienie wewnętrznego dokumentu sił bezpieczeństwa Stolicy Apostolskiej, którego powaga według słów papieża Franciszka porównywalna jest do grzechu śmiertelnego, gdyż przynosi szkodę godności osób oraz zasadzie domniemania niewinności.
W wydanym w poniedziałek komunikacie watykańskie biuro prasowe oświadczyło, że w związku z tym, iż dotychczas nie wykryto autora przecieku materiałów znajdujących się w dyspozycji żandarmerii i Gwardii Szwajcarskiej, komendant Giani "choć nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności" - złożył dymisję na ręce papieża. Franciszek ją przyjął - ogłosił Watykan.
W nocie tej mowa jest też o tym, że publikacja poufnych materiałów 2 października jest, "wysoce krzywdząca zarówno dla godności zainteresowanych osób, jak i dla wizerunku samej żandarmerii".
Czytaj więcej
Komentarze