Krzyczał, że w samolocie jest bomba. Zamiast poza Polskę, trafił do aresztu
Na dwa miesiące aresztował sąd 43-letniego mężczyznę, który zachowywał się agresywnie na lotnisku we Wrocławiu. Mężczyzna, będący pod wpływem alkoholu, rzucał bagażem i mówił, że w jednym samolotów podłożono bombę.
Jak poinformowała w piątek Joanna Konieczniak, rzeczniczka Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej, 43-latek na terenie terminalu lotniczego rzucał bagażem, zachowywał się głośno i wymachiwał rękoma.
Podróżny nie podporządkował się poleceniom funkcjonariuszy Straży Granicznej i miał powiedzieć, że w samolocie jest bomba. Był też agresywny w stosunku do próbujących uspokoić go funkcjonariuszy.
Mężczyzna był pijany
- Po zbadaniu 43-latka okazało się, że mężczyzna ma ponad promil alkoholu w organizmie - podała Konieczniak. Mężczyzna miał lecieć do Wielkiej Brytanii, ale został zatrzymany.
Na wniosek prokuratury wrocławski sąd zastosowała wobec niego dwumiesięczny areszt.
Czytaj więcej
Komentarze