Hat trick Lewandowskiego. Polacy pokonali Łotwę

Reprezentacja Polski pokonała Łotwę 3:0 w wyjazdowym spotkaniu eliminacji mistrzostw Europy 2020. Wszystkie trafienia dla drużyny prowadzonej przez Jerzego Brzęczka zanotował kapitan Biało-Czerwonych, Robert Lewandowski. Snajper zdobył gole numer 58, 59 i 60 w reprezentacji. Dzięki temu umocnił się na czele klasyfikacji strzelców wszech czasów.
Zgodnie z przewidywaniami większość na trybunach w Rydze stanowili polscy kibice. Łotysze, podobnie jak w poprzednich spotkaniach eliminacji, nie zapełnili trybun stadionu Daugava, składającego się z trzech osobnych trybun bez dachu. W czwartek fani gospodarzy zasiedli tylko w sektorze za jedną z bramek. I to też nie w komplecie.
Kilka godzin przed meczem trudno było spotkać kibiców w łotewskich barwach na ulicach Rygi, widać i słychać było tylko fanów reprezentacji Jerzego Brzęczka. Nie tylko z kraju – dotarli tutaj m.in. z Anglii.
Faworyt przed tym meczem był oczywisty. Polska, mimo słabszych występów we wrześniu (0:2 ze Słowenią i 0:0 z Austrią), zajmowała pierwsze miejsce w grupie, a Łotysze ostatnie. Gospodarze czwartkowego meczu przegrali już m.in. 0:6 z Austrią i 0:5 ze Słowenią. Mieli bilans bramkowy 1-21, a ten jedyny gol to samobójczy strzał rywali (w marcowym meczu z Macedonią Północną).
W czwartkowym meczu po raz 109. w reprezentacji Polski, co jest jej rekordem, zagrał kapitan Robert Lewandowski, a 70. – Kamil Glik. Natomiast w reprezentacji Łotwy setny mecz (tak wynika z danych tamtejszej federacji) rozegrał 39-letni bramkarz i kapitan Andris Vanins.
2:0 po trzynastu minutach
Z powodu kontuzji odniesionej podczas środowego treningu w kadrze Jerzego Brzęczka na mecz z Łotwą nie znalazł się Krystian Bielika.
Szansę dostali natomiast m.in. Sebastian Szymański i Maciej Rybus.
- Takie mecze nigdy nie są łatwe. One stają się łatwe wtedy, gdy strzeli się szybko gola – mówił dzień wcześniej trener Brzęczek.
- Musimy szybko strzelić jedną, drugą bramkę i później będzie łatwiej. Ale najpierw trzeba to zrobić – dodawał Kamil Glik.
No i zrobili. Już po trzynastu minutach biało-czerwoni prowadzili 2:0 po golach Roberta Lewandowskiego.
Te bramki chyba nie mogły zdziwić słoweńskiego selekcjonera Łotyszy Slavisę Stojanovica, który dzień wcześniej nazwał 31-letniego piłkarza najlepszym obecnie środkowym napastnikiem na świecie.
Po niespełna kwadransie było więc praktycznie po meczu i chyba jedyną kwestią pozostawały rozmiary zwycięstwa gości. W pierwszej połowie szansę mieli jeszcze Grzegorz Krychowiak (jego strzał z dystansu obronił Vanins) oraz Kamil Grosicki. Łotysze przed przerwą odpowiedzieli tylko płaskim, niecelnym strzałem Olegsa Laizansa.
60. bramka w kadrze
Druga część zaczęła się ponownie od ataków podopiecznych Brzęczka. Dwóch okazji nie wykorzystał Grosicki. Biało-czerwoni nie forsowali tempa, ale nawet bez zbytniego wysilania się ich przewaga nie podlegała dyskusji.
W 76. minucie swoją trzecią bramkę w tym meczu, a łącznie 60. w kadrze narodowej, zdobył z bliska po strzale do pustej bramki Lewandowski. Łotysze na chwilę stanęli, jakby spodziewając się reakcji sędziego.
Do końca wynik nie uległ już zmianie, a końcowy gwizdek kibice przyjęli chyba z ulgą – w Rydze było zimno i deszczowo.
Po siedmiu kolejkach piłkarze Brzęczka prowadzą w grupie G z dorobkiem 16 punktów. W niedzielę w Warszawie biało-czerwoni zagrają z Macedonią Północną.
Łotwa - Polska 0:3 (0:2)
Bramki: Lewandowski 9, 13, 76
Łotwa: Andris Vanins - Vitalijs Jagodinskis, Kaspars Dubra, Marcis Oss, Vitalijs Maksimenko - Olegs Laizans (72. Kristers Tobers), Ritvars Rugins, Janis Ikaunieks, Martins Kigurs (86. Andrejs Ciganiks), Deniss Rakels (72. Arturs Karasauskas) - Vladislavs Gutkovskis
Polska: Wojciech Szczęsny - Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus (80. Arkadiusz Reca) - Mateusz Klich (60. Krzysztof Piątek), Grzegorz Krychowiak - Sebastian Szymański, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki (77. Przemysław Frankowski) - Robert Lewandowski.