3:1 wygrali Polacy z Rosją w meczu Pucharu Świata
Polska wygrała w Hiroszimie z Rosją 3:1 (25:27, 25:21, 25:18, 25:22) w meczu 6. kolejki Pucharu Świata siatkarzy. To piąte zwycięstwo biało-czerwonych w imprezie. W czwartek ich rywalem będzie Egipt.
Początek spotkania to praktycznie walka punkt za punkt, w której w rolach głównych wystąpili Bartosz Kwolek i po stronie rywali Jarosław Podlesnych. Do gry w ataku swoich zawodników trener Vital Heynen nie mógł mieć pretensji, ale kilka razy Belg zdenerwował się z powodu zbytniej niefrasobliwości w obronie.
Na dwa punkty (15:13) biało-czerwoni odskoczyli po asach serwisowych Mateusza Bieńka, który najpierw mocnym uderzeniem, a następnie flotem zaskoczył rywali.
Jego koledzy też szybko oswoili się z halą w Hiroszimie, gdzie turniejowa karawana przeniosła się z Fukuoki, i z każdą minutą pewniej czuli się w polu zagrywki. Szczególnie "strzały" Bartosza Kurka sprawiały sporo kłopotów rywali w przyjęciu i później stwarzały Polakom możliwość ustawienia bloku. Po takiej akcji właśnie zrobiło się 20:17 dla Polski, a po chwili było nawet 22:18.
Heynan zdecydował się na podwójną zmianę
Wtedy Heynen zdecydował się na podwójną zmianę, która nie przyniosła pożytku, a wręcz wprowadziła nieco chaosu. Po dwóch nieudanych zagraniach Kwolka na tablicy wyników pojawił się remis 22:22. Trener Polaków sięgnął wtedy po Michała Kubiaka, który dołączył do ekipy na drugą część PŚ. Kapitan nie pomógł, bo w ataku pomylił się Kurek i "Sborna" miała kilka piłek setowych. Trzecią wykorzystał środkowy Igor Filipow, który z przechodzącej piłki po złym przyjęciu biało-czerwonych rozstrzygnął partię na korzyść występującej w Japonii w mocno eksperymentalnym składzie Rosji, choć długimi fragmentami nic na to nie wskazywało.
Od początku drugiego seta w miejsce Kwolka pojawił się Aleksander Śliwka. Polacy niewielką przewagę (6:4) uzyskali po pojedynczym bloku Drzyzgi. Powiększyli ją po dwóch udanych zagraniach niewykorzystywanego zbyt często w tym spotkaniu Wilfredo Leona, sprytnej "kiwce" Śliwki i asie Bieńka, kiedy zrobiło się 16:10.
W tym momencie znowu w grze Polaków nastąpił przestój i po błędach w przyjęciu Leona Rosjanie zbliżyli się na dwa punkty (14:16). Mistrzowie świata dość szybko się jednak otrząsnęli, opanowali sytuację i choć w końcówce znowu ponownie przytrafiła im się chwila dekoncentracji, to tę odsłonę wygrali 25:21. Ostatni punkt zagrywką uzyskał Bieniek.
W trzeciej partii na boisku pojawił się Karol Kłos
Doświadczony środkowy miał duży udział w wypracowaniu bezpiecznej przewagi przez biało-czerwonych. Najpierw na pojedynczym bloku "złapał" swojego vis a vis, później pomógł Kurkowi zatrzymać Podlesnycha i było 10:6. Następnie serią skutecznych serwisów popisał się Leon i przy wyniku 19:10 set był praktycznie rozstrzygnięty. Skończyło się 25:18.
Początek czwartej odsłony to także wyraźna przewaga Polaków. Leon, Kłos, Bieniek byli nie do zatrzymania dla Rosjan, później efektownym blokiem oraz atakiem popisał się Śliwka i zrobiło się 11:7. Fiński trener rywali Tuomas Sammelvuo szukał rozmaitych rozwiązań, ale przynosiły one jedynie połowiczne efekty.
Po atakach w aut Leona i Muzaja Rosjanie zbliżyli się na punkt, później biało-czerwoni odskoczyli na 16:13. Ich gra jednak - jak we wcześniejszych partiach - falowała i po chwili był już remis. W newralgicznym jak się okazało momencie Drzyzga zaserwował asa (w tym elemencie Polacy zdecydowanie górowali nad przeciwnikiem), Muzaj skończył kontrę i uzyskaną w ten sposób przewagę udało się zespołowi Heynena dowieźć do końca. 25:22 i 3:1.
Biało-czerwoni odnieśli piąte zwycięstwo
Z 15 punktami są na drugim miejscu w tabeli, za Brazylią, która dotychczas straciła tylko dwa sety i ma komplet 18 pkt. Polaków mogą jeszcze wyprzedzić Amerykanie, którzy w południe zagrają z gospodarzami.
"Sborna" po trzeciej porażce praktycznie straciła szanse walki o miejsce na podium.
W Pucharze Świata w ciągu 15 dni drużyny rozegrają po 11 spotkań systemem "każdy z każdym". Tym razem turniej nie daje możliwości wywalczenia awansu na igrzyska. Polacy są już jednak pewni występu w Tokio.
Czytaj więcej