Kidawa-Błońska: Wałęsa był i będzie bywał na naszych konwencjach
- Lech Wałęsa jest ważną osobą w odzyskaniu naszej wolności. Wielokrotnie był i będzie bywał na naszych konwencjach - powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na premiera. Stwierdziła jednak, że "parę rzeczy, które mówił na ostatniej konwencji przyjęłam z dużym ubolewaniem". W "Graffiti" skomentowała też rezygnację Sławomira Neumanna z przewodniczenia klubowi PO-KO.
- Lech Wałęsa to Lech Wałęsa. Żałuję, że pan prezydent na konwencji używał takich słów, ale zawsze mówię, że Lech Wałęsa jest osobą nietuzinkową i jednego dnia mówi płomienne teksty, które nas wszystkich porywają, a drugiego po jego przemówieniu następuje cisza - stwierdziła Kidawa-Błońska, komentując słowa byłego prezydenta, który nazwał zmarłego Kornela Morawieckiego "zdrajcą".
Jak dodała, "to przemówienie było, minęło, idziemy do przodu".
Stwierdziła też, że "o Wałęsie różni ludzie mówią straszne rzeczy i rozumiem, że on się czuje w obowiązku walczyć o swoje prawa i swoją godność". - To były niepotrzebne słowa, nie powinny paść na naszej konwencji, ale my już jesteśmy w innym miejscu - podkreśliła.
"PiS ogląda kto klaszcze, a kto nie"
Na uwagę Piotra Witwickiego, że PiS zarzuca jej, że klaskała po przemówieniu byłego prezydenta, Kidawa-Błońska odpowiedziała: "jak ktoś obserwował salę, to widział, że przemówienie Lecha Wałęsy nie zostało przyjęte tak entuzjastycznie jak innych kolegów".
- PiS nie ma nic innego, tylko oglądanie kto klaszcze, a kto nie, kto się uśmiecha, a jak pan prezes mówił okropne słowa w Sejmie, to koledzy z PiS klaskali i byli zachwyceni. Mierzmy wszystkich swoją miarą - powiedziała.
"Nie zajmuję się taśmami"
Zapytana, czy po opublikowaniu taśm Sławomira Neumanna rozmawiała z byłym już szefem klubu PO-KO, Kidawa-Błońska odpowiedziała: "nie". - Nie były to przyjemne rozmowy do słuchania, ale przeraża mnie to, że w polskiej polityce, od paru lat, głównie politykę uprawia się nielegalnymi taśmami - stwierdziła.
Jak dodała, "ja się taśmami nie zajmuję i nie będę zajmowała i nie chcę, żeby taśmy - kogokolwiek by nie dotyczyły - brały udział w polityce".
Na pytanie, czy Neumann powinien zrezygnować z kandydowania do Sejmu, stwierdziła: "jest na listach, to Polacy zdecydują, czy chcą widzieć takiego posła w Sejmie".