"Oskarżony nie utrudniał postępowania"
- Sąd wziął pod uwagę wysoki stopień społecznej szkodliwości oraz zawinienia oskarżonego, który był inicjatorem i tym wszystkim kierował, zważył też jego premedytację i wartość szkody wyrządzonej przez ten system - zaznaczył sąd uzasadniając wymiar kary wobec B. Z kolei - zdaniem sądu - rola G. nie była znacząca, wykonywał on tylko polecenia.
Ogłoszenie sentencji wyroku trwało ponad godzinę - sąd odczytywał nazwiska poszczególnych pokrzywdzonych, numery zawartych umów i kwoty zainwestowanych przez nie środków.
Oskarżający w sprawie prok. Mariusz Wajda po odczytaniu wyroku wniósł o zastosowanie wobec B. tymczasowego aresztu. - Zachodzi domniemanie, że oskarżony może podjąć działania zakłócające tok postępowania karnego, np. w postaci ucieczki za granicę, zwłaszcza że Polska nie ma podpisanej z Izraelem umowy ekstradycyjnej, zaś oskarżony ma obywatelstwo tego kraju - powiedział prokurator.
Sąd nie uwzględnił tego wniosku. - W niniejszej sprawie nie stosowano środków o charakterze izolacyjnym, a mimo tego oskarżony nie utrudniał postępowania. W związku z tym nie zachodzi potrzeba zastosowania aresztu - powiedziała sędzia Ledzion. Jak przekazał sąd, z posiadanych informacji wynika natomiast, iż Bogusław B. "obecnie przebywa za granicą, co wynika z wymiany korespondencji mailowej". Jego obrońca także nie był obecny na ogłoszeniu wyroku.
Oszukali 170 osób na ponad 33,5 mln zł
Proces w tej sprawie rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie ponad dwa lata temu - na początku września 2017 r. Sąd Okręgowy po raz drugi zajmuje się sprawą. W styczniu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił poprzedni wyrok sądu I instancji, który zapadł w listopadzie 2015 r. Wówczas SO wymierzył B. karę pięciu lat więzienia, a Maciejowi G. - roku więzienia w zawieszeniu. Sąd apelacyjny uchylając tamten wyrok uznał, że sąd okręgowy źle wówczas ocenił szkodę osób pokrzywdzonych.
Według prokuratury, oskarżeni w latach 2005-2007 oszukali około 170 osób, które zainwestowały łącznie ponad 33,5 mln zł. Sąd ustalił, że niewielka część osób, które zainwestowały w najwcześniejszym okresie działań spółki, odzyskało przekazane środki. Pozostali stracili od około 40 tys. zł do ponad 2,5 mln zł.
Dochodzenie w sprawie wszczęto w 2007 r., po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego. W śledztwie ustalono, że Bogusław B. działał w imieniu spółki z siedzibą w Wlk. Brytanii; prezesem innej ze spółek był Maciej G. Oskarżono ich o to, że wprowadzali inwestorów w błąd, zawierając z nimi poprzez siatkę pośredników umowy. Ich przedmiotem było zarządzanie wpłacanym przez klientów kapitałem; w zamian mieli otrzymywać odsetki.
"W rzeczywistości tworzyli oni pozory profesjonalnej działalności inwestycyjnej. Zamiast gwarantowanego inwestorom jednoprocentowego zysku tygodniowo, czyli 52 proc. rocznie, oraz gwarancji zwrotu kapitału, stworzyli system służący jedynie do wyłudzania środków na zasadzie tzw. piramidy finansowej" - informowała prokuratura.
Afera Art-B
Sprawa Art-B, w której poprzednio skazany został Bogusław B., była najgłośniejszą aferą początków III RP. B. ze wspólnikiem Andrzejem Gąsiorowskim - który zgodził się na podawanie nazwiska - mieli, omijając prawo za pomocą tzw. oscylatora, zarobić 4,2 bln ówczesnych zł. W 1991 r. wspólnicy uciekli z Polski i osiedli w Izraelu. Bogusław B. został w 1994 r. zatrzymany w Szwajcarii, wydany Polsce i skazany w 2000 r. na 9 lat więzienia. Zaliczono mu czas przebywania w areszcie. W połowie 2004 r. wyszedł na wolność.
W 2014 r. prokuratura, prowadząca sprawę Gąsiorowskiego, umorzyła z powodu przedawnienia wątek śledztwa dotyczący oscylatora. Do sądu trafił zaś akt oskarżenia wobec Gąsiorowskiego ws. przywłaszczenia w latach 1990-91 mienia spółki Art-B. Zarzut mówił o blisko 71,8 mln zł - w przeliczeniu na obecne złotówki. W 2015 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu umorzył ten wątek ze względu na przedawnienie. Gąsiorowski mówił, że żałuje, iż został pozbawiony możliwości stwierdzenia przez sąd jego niewinności.
Komentarze