Grzybiarze gubią się w lasach. Policja: "chodzą w pojedynkę, nie znają terenu"
"Niemal każdego dnia przyjmowane są zgłoszenia o zaginięciach osób podczas grzybobrania" - ostrzega Komenda Główna Policji. Funkcjonariusze podkreślają, że grzybiarze często nie znają kompleksów, do których się udają lub przeceniają swój zmysł orientacji w terenie. Policja przypomina o zasadach bezpieczeństwa i poradach "co zrobić, by się nie zgubić".
"Grzybobranie jest wspaniałym pomysłem na spędzenie czasu na łonie natury, ale i w tej sytuacji nie możemy zapominać o własnym bezpieczeństwie. Policjanci podkreślają, że wybierając się na grzybobranie musimy zachować szczególną ostrożność" - czytamy w komunikacie policji.
"Może zaskoczyć nas nagła sytuacja"
- Możemy świetnie orientować się w lesie, ale może zaskoczyć nas nagła sytuacja. W przypadku, gdy ulegniemy wypadkowi, skręcimy kostkę i nie jesteśmy się w stanie poruszać, to w przypadku braku telefonu, lub jego rozładowania nawet nie będziemy nawet w stanie wezwać pomocy - powiedział polsatnews.pl komisarz Dawid Marciniak z Komendy Głównej Policji.
Policja radzi, by do lasu nie wybierać się w pojedynkę, a w przypadku, gdy nie mamy innego wyjścia powiadomić bliskich gdzie dokładnie jedziemy i o której godzinie wrócimy. Na grzyby najlepiej wybierać się nad ranem i mieć na uwadze, że dzień trwa coraz krócej.
"Jeśli wybieramy się do lasu w towarzystwie, nie oddalajmy się od tych osób. Pozostańmy z nimi w kontakcie wzrokowym. Kiedy rezygnujemy z grzybobrania poinformujmy o tym osoby, z którymi jesteśmy. Kontrolujmy i zapamiętujmy punkty charakterystyczne w danym terenie, by znaleźć drogę powrotną. Nie oddalajmy się zbyt daleko od swoich pojazdów" - wymieniają policjanci.
Woda, odzież, naładowany telefon
Podczas wyprawy na grzyby należy również wyposażyć się w naładowany telefon komórkowy, latarkę i wodę, a - jeśli mamy taką możliwość - zabierać ze sobą dodatkową odzież, powerbank i zapas jedzenia. W przypadku zaginięcia, pomocne mogą okazać się kamizelka odblaskowa lub jasny strój.
Policja radzi, by w przypadku zabłądzenia natychmiast zaalarmować policję, a następnie dojść do najbliższej drogi - istnieje wtedy większa szansa na odnalezienie. Gdy jednak sami znajdziemy drogę do domu, a wcześniej powiadomiliśmy policjantów, musimy odwołać zgłoszenie. "Oszczędzi to czasu i zaangażowania wszystkich osób, które biorą udział w poszukiwaniach" - czytamy.
Komisarz Marciniak radzi, by wchodząc do lasu robić zdjęcia słupkom wyznaczającym konkretny obszar lasu. - W sytuacji, w której zabłądzimy, lub ulegniemy wypadkowi, możemy spojrzeć na ostatnie wykonane przez nas zdjęcie i mniej więcej będziemy wiedzieli, gdzie się znajdujemy. Taką informację możemy przekazać służbom ratowniczym, co znacznie skróci czas poszukiwań - podsumował komisarz.
"Mafia grzybowa"?
Grzybiarze spod Kielc zastosowali się do rad policji i po lesie spacerowali uważnie. Jedno z małżeństw, wychodząc z lasu ze zbiorami, spotkało grupę cudzoziemców. Ukraińcy, Bułgarzy i Rumuni zjechali w te rejony, by zbierać grzyby, których tej jesieni nie brakuje.
- Ci cudzoziemcy próbowali wytłumaczyć coś "na migi", w związku z czym, nasi mieszkańcy wystraszyli się. Wezwano policję, która wyjaśniła sytuację - poinformował reportera Polsat News sierż. sztab. Karol Macek z KMP w Kielcach.
Plotka o zagranicznej mafii wykradającej Polakom grzyby zaczęła żyć własnym życiem. Dyżurny na komendzie odbierał kolejne telefony, choć żadne ze zgłoszeń się nie potwierdziło.
Wiadomo tylko o jednym incydencie, choć niepowiązanym z rzekomą "mafią".
- Jakiś czas temu mężczyzna został ograbiony z grzybów, ale przez obywateli Polski - zaznaczył Paweł Kosin z nadleśnictwa Daleszyce.
Czytaj więcej