Trwają poszukiwania krokodyla w jeziorze na Dolnym Śląsku. Miał na niego wpaść windsurfer

Legnicki związek wędkarski dostał zgłoszenie o krokodylu w Jeziorze Kunickim. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, proszony jest o kontakt, bo na razie wędkarze - choć przeszukują jezioro - w okolicy znaleźli jedynie lisa i parę dzików.
- Prawdopodobnie zaczepiłem o coś, co pływało, uderzyło w deskę - relacjonuje pana Waldemar, windsurfer, który miał spotkać się z niezidentyfikowanym do końca stworem.
Mężczyzna wpadł do wody. - Z wody wynurzyło się coś, co przypominało krokodyla. Wymieniliśmy spojrzenia przez 2-3 sekundy i to coś zniknęło - zapewnia pan Waldemar. - Druga myśl: szybko do brzegu, jeszcze szybsze wejście na deskę i powrót - dodał.
"Mąż zabronił mi chodzenia po wodę"
Zarządzający akwenem Polski Związek Wędkarski zgłoszenia nie zbagatelizował i teren przeczesano. - Pływaliśmy całą ekipą, opłynęliśmy wyspę z tym panem, który to zgłaszał i pokazał miejsce - wyjaśniał Mariusz Ból z PZW Okręg Legnica.
Po gadzie nie ma śladu. Po wędkarzach zresztą też, co oczywiście może być winą złej pogody, ale wcale nie musi. Mieszkańcy zaczęli się bać. - Mąż zabronił mi chodzenia po wodę do podlewania - powiedziała mieszkanka Kunic.
Krokodyl w niskich temperaturach nie przeżyje
Strach z mieszkańcami pozostanie przynajmniej do pierwszych przymrozków, które - jak zgodnie twierdzą specjaliści z ogrodu zoologicznego - są dla krokodyli zabójcze.
- Temperatury w okolicach 15–20 st. C pozwalają mu przeżyć. Ale jeżeli to jest kilka stopni na plusie, to nie byłby w stanie dłuższego czasu przeżyć - wyjaśniał Mateusz Kubak, opiekun gadów z warszawskiego zoo.