Sąd Najwyższy uchylił uniewinnienia b. policjantów oskarżonych o śmiertelne pobicie
Do ponownego rozpoznania w II instancji, przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, trafi sprawa dwóch policjantów oskarżonych o śmiertelne pobicie w 2013 r. w Wałbrzychu zatrzymanego mężczyzny. We wtorek Sąd Najwyższy uwzględnił kasację prokuratury i uchylił uniewinnienia obecnie b. funkcjonariuszy.
- Trzeba stwierdzić, że należyte rozpoznanie wniesionych apelacji, a nade wszystko prawidłowa i zgodna z zasadami (...) ocena przeprowadzonych w sprawie dowodów może, a nawet powinna prowadzić do innego rozstrzygnięcia w przedmiocie odpowiedzialności karnej oskarżonych - powiedział w uzasadnieniu wtorkowego wyroku SN sędzia Eugeniusz Wildowicz.
Jak dodał część ustaleń w sprawie poczyniona przez SA była sprzeczna z materiałem dowodowym. Sędzia Wildowicz zastrzegł, że ocena argumentów stron będzie jednak teraz należała ponownie do sądu apelacyjnego.
Do wydarzeń, których dotyczy sprawa, doszło w sierpniu 2013 r. na Komisariacie V Policji w Wałbrzychu.
Odnaleziony kilometr od komisariatu
Z ustaleń prokuratury wynikało, że Piotr G. został zatrzymany przez policję w związku z zakłóceniem porządku i przewieziony na komisariat. Mężczyznę ukarano mandatem i po kilku godzinach spędzonych na komisariacie zwolniono. Tego samego dnia późnym wieczorem nieprzytomnego Piotra G. odnaleźli przypadkowi przechodnie - prawie kilometr od komisariatu. Mężczyzna miał złamane żebra i pękniętą śledzionę. Wezwany zespół pogotowia ratunkowego podjął reanimację, ale na pomoc było już za późno. G. zmarł na skutek wewnętrznego wylewu.
Dowodami obciążającymi byłych policjantów są według prokuratury m.in. bilingi i zeznania świadków, do których pokrzywdzony dzwonił i opowiadał o pobiciu na komisariacie. Według innych zeznań mężczyzna płakał wychodząc z komisariatu.
Postępowanie i procesy oskarżonych funkcjonariuszy Pawła H. i Grzegorza K. były relacjonowane w mediach. Postępowanie miało charakter poszlakowy, a sprawa już dwukrotnie była rozpoznawana przez sąd apelacyjny. Oskarżeni nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Najpierw zostali zawieszeni w obowiązkach, a w 2016 r. zwolniono ich ze służby w policji.
"Wątpliwości na korzyść oskarżonych"
- Nie wiemy, jaka przemoc była na komisariacie, kto się jej dopuszczał i co działo się przez trzy godziny po wyjściu zmarłego z komisariatu - mówił we wtorek przed SN obrońca jednego z nich mec. Eligiusz Lewandowski wskazując na wątpliwości co do winy oskarżonych.
W październiku 2016 r. świdnicki sąd okręgowy w I instancji uniewinnił oskarżonych. Od tego wyroku odwołała się prokuratura. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w lutym 2017 r. uchylił wyrok pierwszej instancji i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. W październiku 2017 r. po ponownym procesie świdnicki sąd skazał H. na pięć lat więzienia, zaś K. uniewinnił. Wrocławski sąd apelacyjny w marcu 2018 r. utrzymał uniewinnienie K. oraz zmienił wyrok wobec H., którego także uniewinnił.
- Materiał dowodowy powinien tworzyć nieprzerwany łańcuch poszlak, przy którym wszelkie inne wersje zdarzeń są wykluczone (…) tak nie jest, a wątpliwości sąd musi rozstrzygać na korzyść oskarżonych - mówił wtedy sprawozdawca sprawy we wrocławskim sądzie apelacyjnym sędzia Konrad Wytrykowski.
Sąd zajmie się sprawą po raz trzeci
Według SA nie ulegało wątpliwości, że wobec poszkodowanego na komisariacie użyto przemocy - co jak podkreślał SA - jest naganne. W uzasadnieniu zaznaczono jednak, że nie ma dowodów na to jaka to była przemoc i czy była ona przyczyną zgonu mężczyzny. SA podkreślał też, że w toku śledztwa nie udało się określić dokładnej godziny zgonu poszkodowanego, co mogłoby być kluczowe dla ustaleń śledztwa.
Kasację od tamtego orzeczenia wniósł do SN prokurator okręgowy ze Świdnicy. Prokuratura wskazywała w niej, że SA dokonał oceny dowodów w sposób wybiórczy i nieprawidłowo ocenił część ustaleń sądu okręgowego.
Z wieloma argumentami kasacji zgodził się we wtorek SN. - Kasacja zasługuje na uwzględnienie, gdyż podniesione w niej zarzuty rażącego naruszenia przepisów postępowania karnego polegające na nieprawidłowej kontroli odwoławczej wyroku sądu I instancji, co miało istotny wpływ na treść zaskarżonego wyroku, są zasadne - mówił sędzia Wildowicz. Dodał, że SA "nie zrealizował swego podstawowego obowiązku, jakim jest rozpoznanie sprawy w granicach środka odwoławczego".
Teraz Sąd Apelacyjny we Wrocławiu będzie musiał zająć się sprawą po raz trzeci.
Czytaj więcej
Komentarze