"Zielony Pakt dla Polski" to nowy rozdział w walce ze zmianami klimatu; myśląc globalnie musimy działać lokalnie - mówił lider Wiosny Robert Biedroń. Lewica startuje w wyborach, żeby ochronić środowisko - dodał.
Lider Wiosny na początku swojego wystąpienia podziękował młodym ludziom, którzy wzięli udział w piątkowym strajku klimatycznym. - Dzisiaj Lewica przedstawiła swój pomysł na to jak walczyć z katastrofą klimatyczną. To "Zielony Pakt dla Polski", w tym 10 punktów - zielona energia w każdym domu, zakaz importu węgla, Polska wolna od smogu, ogólnopolski program retencji, więcej parków narodowych, fundusz dzikiej przyrody, koniec ferm futrzarskich, chowu klatkowego i zwierząt w cyrkach, powołanie rzecznika praw zwierząt" - wymieniał Biedroń.
Dodał, że "Zielony Pakt dla Polski" to nowy rozdział w walce ze zmianami klimatu. - Let's make Poland great again. Tak wygląda Polska dla dzisiejszego pokolenia. To nowoczesne państwo dobrobytu, które Lewica dzisiaj zaproponowała, tutaj na Pomorzu - mówił Biedroń.
Podkreślił, że "w Polsce każdego roku aż 45 tys. ludzi umiera przez smog". - To tak jakby każdego roku odchodziło miasto, mniej więcej wielkości Chojnic. Tak być nie musi i Lewica to zmieni - zapewnił. - Myśląc globalnie musimy działać lokalnie - dodał.
Lider Wiosny wspominał także swoją prezydenturę w Słupsku. - Kiedy startowałem na prezydenta Słupska wszyscy mówili, że to niemożliwe, że się nie da. Mówili, że niemożliwe jest uratowanie od długu piątego najbardziej zadłużonego miasta w Polsce. (...) Mówili, że niemożliwe jest przeciwstawienie się cyrkom ze zwierzętami, mówili, że niemożliwe jest zbudować miasto nowoczesne, zielone, nowej generacji. A jednak zrobiliśmy to w Słupsku, a dzisiaj zrobimy to w całej Polsce - powiedział.
Dodał, że "średniej i małej wielkości miasta nie muszą być skazane na zapomnienie, lewica będzie o nich pamiętała". - Sprawimy, że zasada zrównoważonego rozwoju będzie funkcjonowała nie tylko w dużych metropoliach, ale także w tego typu miastach. W tym lewica jest wiarygodna - zaznaczył.
- Lewica startuje w wyborach, że powstrzymać PiS, żeby ochronić środowisko, żeby "Zielony Pakt dla Polski" był rzeczywistością.(...) Zmienimy oblicze tej ziemi, zmienimy politykę, pokażemy, że inna polityka jest możliwa. Zrobiliśmy to w Słupsku, zrobimy w całej Polsce" - podkreślił.
Zandberg: wierzę, że Polska może stać się krajem troski o drugiego człowieka
Zandberg swoje wystąpienie zaczął od historii. - Tu właśnie kilkadziesiąt lat temu młodzi stoczniowcy odważyli się upomnieć o wolność i o godność pracy. Była garstka odważnych ludzi i ta garstka odważnych ludzi zmieniła historię. Wolnej Polski nie byłoby bez tej historii, bez ich odwagi, ale też bez współpracy, współpracy pomiędzy robotnikami i inteligentami, bez porozumienia i gotowości do kompromisu, wreszcie bez nadziei. Nam Polsce ciągle jest jeszcze daleko do tego marzenia sprzed lat, ale solidarne, demokratyczne państwo to nie jest utopia - mówił.
Przyznał, że kilka godzin na północ od Pomorza są kraje Skandynawskie, gdzie - jak mówił - "żyje się o wiele łatwiej niż w Polsce". - Kraje, w których nie wyrzuca się ludzi z pracy za to, że założyli związek zawodowy. Kraje, w których zwykły pracownik ma pensję, która wystarcza na wygodne życie, na zapłacenie za wynajem mieszkania, na wakacje z dzieciakami - mówił.
- Naprawdę wierzę, że Polska też może być takim krajem. Wierzę, że Polska może być krajem, w którym prawo broni słabszych przed silnymi. Wierzę, że Polska może być krajem, które szanuje pracowników budżetówki i godnie im płaci. Wierzę wreszcie, że Polska może być krajem, w którym konflikty społeczne nie rozwiązuje się przy pomocy szczucia i przy pomocy pogardy lejącej się z telewizora, ale na drodze normalnych, ludzkich negocjacji - powiedział Zandberg.
Dodał, że zadaniem lewicy jest dotrzeć do ludzi, którzy stracili nadzieję na zmiany, żeby przekonać ich, żeby poszli na wybory. Dodał, że historia "Solidarności" pokazuje, że nie można się poddawać i nie można oddać żadnych wyborów walkowerem. - Lewica będzie walczyć, bo wiemy, że zmiana, której niewielu się spodziewa, może być tuż za rogiem i że żadna władza, panie Kaczyński, nie trwa wiecznie - stwierdził lider Lewicy Razem.
- Prawica lubi powtarzać, że Polska to jest kraj +Solidarności+, ale czy tak jest naprawdę? Szczerze mówiąc - wątpię, bo wystarczy spojrzeć na tamte 21 postulatów, żeby zobaczyć jak wielu z nich nadal nie zrealizowano. Ale ja wierzę, że Polska może stać się krajem solidarności, tylko solidarności pisanej z małej litery, krajem troski o drugiego człowieka, krajem wrażliwości, krajem otwartości i dialogu, krajem pomocy wzajemnej - podkreślał.
Zandberg mówił też, że przed Polską stoją wielkie wyzwania, a największym z nich - jego zdaniem - jest zagrożenie zmian klimatycznych. Przypomniał w tym kontekście susze, które od lat występują w Polsce, a także podwyżki cen żywności, które są z tym związane, a także problemy z wodą w kolejnych miastach w Polsce. - Jeżeli chcemy, żeby nasze dzieci żyły w bezpiecznym świecie, to nie możemy czekać, musimy działać. Musimy unowocześnić naszą gospodarkę tak, żeby nie niszczyła środowiska i w Polsce chyba tylko lewica to rozumie, dlatego proponujemy wielkie, publiczne inwestycje w czystą energetykę i nowe technologie - mówił.
- Ta nowa, zielona gospodarka, te innowacyjne technologie nie powstaną same. Dokładnie tak, jak wtedy, kiedy rosła tutaj Gdynia, istotną rolę musi odegrać tutaj państwo. Dlatego lewica podniesie nakłady na badania i rozwój do 2 proc. Produktu Krajowego Brutto i dlatego uruchomimy narodowy program wspierania innowacyjności - program Kopernik. Co roku 3,5 mld zł będą trafiały do przedsiębiorstw po to, żeby pozwolić im odważnie ruszyć w przyszłość. Tak, żeby w końcu symbolem polskiej gospodarki były nowe technologie, bezpieczne dla środowiska, a nie wielcy truciciele i nie emisje dwutlenku węgla - powiedział.
Czytaj więcej
Komentarze