Kolejna awaria w oczyszczalni ścieków "Czajka". Wszczęto śledztwo ws. niegospodarności
Stolica ma problem nie tylko ze ściekami. W warszawskiej oczyszczalni "Czajka" zepsuła się też spalarnia osadów. Jak się okazuje, zakład wywozi je ciężarówkami ze stolicy od przełomu listopada i grudnia 2018 r., ale sprawa teraz wyszła na jaw. Prokuratura poinformowała o wszczęciu śledztwa ws. niegospodarności przy zajmowaniu się sprawami majątkowymi MPWiK w zw. z zarządzaniem spalarnią osadów.
W piątek wszczęte zostało śledztwo ws. niegospodarności przy zajmowaniu się sprawami majątkowymi MPWiK w związku z zarządzaniem Stacją Termicznego Unieszkodliwiania Osadów Ściekowych w oczyszczalni "Czajka" - poinformowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Jak przekazał rzecznik prasowy praskiej prokuratury prok. Marcin Saduś śledztwo dotyczy "niegospodarności przy zajmowaniu się sprawami majątkowymi Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji polegającej na niewłaściwym nadzorze podczas przeprowadzania inwestycji w zakresie modernizacji i rozbudowy oczyszczalni ścieków »Czajka«".
Dodał, że chodzi m.in. o prowadzoną do grudnia 2012 r. budowę Stacji Termicznego Unieszkodliwiania Osadów Ściekowych oraz dopuszczenie do niewłaściwej eksploatacji i konserwacji tej Stacji "wskutek czego wyrządzono spółce szkodę w wielkich rozmiarach". "Czyn zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 10" - przekazała prokuratura.
Zgodnie z przepisami przywołanymi przez prokuraturę "kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Jeśli jednak sprawca tego przestępstwa "wyrządza szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
Sprawa uszkodzenia spalarni osadów
Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie poinformowało w piątek, że na przełomie listopada i grudnia 2018 r., w związku z awarią rekuperatorów, tj. wymienników ciepła, z eksploatacji została wyłączona Stacja termicznej utylizacji osadów ściekowych (STUOŚ), co było związane z uszkodzeniem jednego z urządzeń spalarni. Przedsiębiorstwo zaznaczyło jednocześnie, że zdarzenie to nie stanowi zagrożenia dla ludzi i środowiska, a wyłączenie STUOŚ nie ma wpływu na sprawne funkcjonowanie oczyszczalni ścieków "Czajka".
Spółka podkreśliła jednocześnie, że nie ukrywała faktu wystąpienia awarii STUOŚ, a informacje na ten temat przekazane zostały m.in. do Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Biura Infrastruktury Urzędu m.st. Warszawy, Biura Nadzoru Właścicielskiego Urzędu m.st. Warszawy oraz Burmistrza Dzielnicy Białołęka.
Sprawę uszkodzenia spalarni osadów podnieśli we wtorek radni PiS. Radny Filip Frąckowiak skierował w związku z tym do miasta pytania, jaka firma, za ile i gdzie utylizuje osad.
Rzecznik ratusza jeszcze we wtorek potwierdził, że spalarnia nie działa od końca ubiegłego roku. - Wywóz osadów ściekowych realizowany jest przez firmę, z którą jest podpisana umowa. To oni odpowiadają za utylizację – zaznaczył.
Jak poinformowało MPWiK, miesięczny koszt wywozu osadów ściekowych to koszt 1,7 mln zł (wyliczony w oparciu o koszty wywozu w okresie od 01.01.2019 r. do 31.08.2019 r.), ale w tym samym okresie Spółka nie poniosła miesięcznych kosztów, czyli około 0,8 mln zł, które ponosi jeśli działa spalarnia.
"Na całym świecie zdarzają się awarie"
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, zapytany przez TVP Info, dlaczego ta informacja ujrzała światło dzienne dopiero 20 września, Trzaskowski podkreślił, że doszło nie do awarii spalarni, tylko jednego z jej elementów. Jego zdaniem, "w momencie, kiedy to się stało, była informacja".
- Dokładnie ten sam komponent psuł się w Krakowie, w Łodzi, ponieważ niestety Veolia dostarczyła komponent, który był wadliwy - przekonywał.
- Była informacja natychmiast, w momencie, kiedy doszło do awarii. Proszę to sprawdzić. To są informacje, które płyną z Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania Ścieków. Natomiast wszystkie te funkcje są wykonywane przez niezależne firmy, w związku z tym nic się złego nie dzieje - zapewnił Trzaskowski.
Odnosząc się do uwagi, że "1 mln 700 tys. zł w skali miesiąca jest przeznaczanych na to, aby nieczystości przetransportować za Warszawę, do gruzowisk; jak podaje MPWiK, gdyby to było robione na miejscu, koszt byłby o połowę mniejszy", Trzaskowski stwierdził, że "na całym świecie zdarzają się awarie".
- Zdarzają się komponenty wadliwe, nie tylko w Warszawie, tylko również w Krakowie, czy w Łodzi. Prowadzone są w związku z tym postępowania tak, żeby wymiana została zapewniona. Również jeżeli się okaże, że te komponenty były wadliwe z winy producenta, to na pewno będą odszkodowania - mówił Trzaskowski.
"Nieudacznicy z PO wywołali wielką katastrofę"
Stołeczny radny Sebastian Kaleta zarzucił prezydentowi Warszawy, że nie poinformował on ani stołecznych radnych, ani warszawiaków o tej awarii. - To bardzo niepokojąca informacja, wywołuje ona gigantyczne oburzenie z tego powodu, że kolejny raz Rafał Trzaskowski ukrywa istotne informacje przed warszawiakami - powiedział Kaleta.
Samorządowiec mówił, że MPWiK "jest gniazdem ludzi z Platformy Obywatelskiej". Zdaniem radnego Warszawy, to zasiadający w zarządzie i radzie nadzorczej przedsiębiorstwa "nieudacznicy z PO wywołali wielką katastrofę ekologiczną".
Kaleta zaapelował do Rafała Trzaskowskiego o natychmiastową dymisję zarządu i rady nadzorczej MPWiK za "niekompetentne zarządzenie spółką". Jego zdaniem, prezydent Warszawy powinien także poinformować warszawiaków o sytuacji związanej z awarią spalarni.
Stołeczny radny ocenił też, że Rafał Trzaskowski "nie odnajduje się w obowiązkach, do których został wybrany i woli brylować na konferencjach, jeździć po całej Europie i walczyć z rządem". - 100 tys. ton warszawskich odpadów zostało wywiezionych w tajemnicy. Jako mieszkańcowi Warszawy wstyd mi, przed mieszkańcami innych części Polski, że muszą znosić tę niekompetencję zarządców miasta z PO - dodał.
"Kolejna awaria była ukrywana"
Minister środowiska Henryk Kowalczyk poinformował, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska złożył doniesienie do prokuratury. Dodał, że doniesienie takie trafiło również do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jak sprecyzował, chodzi o sprawdzenie, czy osady ściekowe są zagospodarowywane w należyty sposób.
Kowalczyk zaznaczył, że informacja o tym, że osady ściekowe są składowane w wyrobiskach po żwirowych, "jest bardzo niepokojącą informacją". W jego ocenie powinny być one wykorzystywane "po przeprowadzeniu pełnych badań bezpieczeństwa".
- Więc nie mamy tej pewności, stąd będziemy teraz właściwie musieli poszukiwać, gdzie one zostały złożone, w jakiej ilości, czy zostały złożone zgodnie z prawem - powiedział minister. Dodał, że sytuacja "Czajki" komplikuje się "w sposób niesamowity".
- Dziwię się, że kolejna awaria tak naprawdę była znów ukrywana, a osady ściekowe - nie wiadomo, w jakim stanie będące - są składowane w miejscach, które mogą zagrażać bezpieczeństwu - mówił.
Czytaj więcej
Komentarze