Al-Malki poinformował, że zarówno drony, jak i pociski zostały skierowane na instalacje Bukajk (Abqaiq) oraz, że pociski trafiły w instalację Churajs (Khurais).
Zdaniem Teheranu atak miał być "ostrzeżeniem" dla Saudyjczyków
Iran zaprzeczył, że dokonał jakiegokolwiek ataku. W reakcji na konferencję prasową al-Malkiego przedstawiciel władz irańskich oświadczył, że Arabia Suadyjska pokazała, że "nic nie wie".
"Konferencja prasowa dowiodła, że Arabia Saudyjska nic nie wie o tym, gdzie zostały wyprodukowane, ani skąd wystrzelone rakiety i drony, i nie wyjaśniła, dlaczego system obronny kraju nie zdołał ich przechwycić" - napisał na Twitterze doradca predydenta Iranu Hasana Rowhaniego, Hesameddin Aszena.
Oficjalnie do przeprowadzenia ataków przyznali się sprzymierzeni z Iranem jemeńscy rebelianci Huti, co zdaniem Teheranu miało być "ostrzeżeniem" dla Saudyjczyków, którzy dowodzą międzynarodową arabską koalicją walczącą w Jemenie z Huti od 2015 roku.
Al-Malki, który jest również rzecznikiem sił koalicji, powtórzył, że atak nie mógł zostać przeprowadzony z Jemenu.
Czytaj więcej
Komentarze