Termin na dostarczenie przez Warszawę informacji o tym, w jaki sposób zalecenia KE w sprawie dyscyplinowania sędziów są wdrażane upływa o północy. KE poinformowała Dorotę Bawołek, że na razie pismo z Polski jednak nie dotarło. Jeśli dotrze, a KE uzna zawarte w nim wyjaśnienia za niesatysfakcjonujące, to kolejny etap procedury będzie oznaczał już skargę do TSUE.
Rząd liczy na wyrozumiałość
Rząd w Warszawie nie ukrywa tego, że zależy mu, by sprawą zajęła się już nowa Komisja Europejska, licząc na to, że jej szefowa będzie bardziej wyrozumiała.
Dlatego Timmermans na poniedziałkowym spotkaniu ministrów ds. europejskich poświęconym m.in. praworządności ostrzegał, że "ci, którzy siedzą przy stole i myśleli, że nowa Komisja von der Leyen będzie miała inne podejście do tej sprawy, zdziwią się lub rozczarują. Pani przewodnicząca elekt powiedziała w Parlamencie Europejskim, że będzie nadal pracować w tym kierunku".
KE pod przywództwem Jean Claude'a Junckera i jego I zastępcy Fransa Timmermansa będzie funkcjonować do 31 października. To oznacza, że to wciąż obecne unijne władze mogą skierować do TSUE kolejny pozew przeciwko Polsce. W czerwcu TSUE wydał niekorzystny dla polskich władz wyrok w sprawie SN. Na jesieni oczekiwane są orzeczenia w sprawie sądów powszechnych i KRS.
Czytaj więcej
Komentarze