Martwe wilki na Roztoczu. Strzały miały paść z myśliwskiej ambony
- Martwy wilk został znaleziony w lesie na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego. Ponieważ wilk miał założoną obrożę z nadajnikiem GPS, szybko udało się ustalić, że to Kosy, sześcioletni samiec, jeden z najbardziej znanych wilków na Roztoczu - mówiła reporterka Polsat News Katarzyna Niećko.
O śmierci drugiego - Miko - informowało Stowarzyszenie dla Natury "Wilk". Jak podaje, sprawcą był myśliwy.
- Policja prowadzi w tej sprawie postępowanie. Została zabezpieczona dokumentacja łowiecka. Będziemy również znali trasę przemieszczania się wilka ponieważ posiadał obrożę z wbudowanym GPS-em. Dzięki temu będziemy wiedzieli którędy przechodził. Zostały również wykonane oględziny w miejscu znalezienia wilka - mówiła Dorota Krukowska-Bubiło z KMP w Zamościu.
Stowarzyszenie informuje, że wilk Kosy to samiec wychowujący w tym sezonie szczenięta, któremu w styczniu 2019 r. założono nadajnik GPS
"Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł. Kosy był sześcioletnim, ponad 40 kg samcem, największym jakiego nagrywaliśmy na wideopułapkach na Roztoczu, był w wyśmienitej kondycji. Ten wilk był ponadto troskliwym ojcem, regularnie wracał z polowań do swoich szczeniąt z pokarmem. Debra, matka szczeniąt została teraz bez partnera i najważniejszego dostarczyciela pokarmu dla swoich czteromiesięcznych młodych" - podaje Stowarzyszenie dla Natury "Wilk".
Drugą ofiarą myśliwego jest wilk Miko, którego członkowie Stowarzyszenia uratowali po kolizji drogowej pod Toruniem na początku lutego 2018 r. "Został zastrzelony 14 sierpnia w nocy koło wsi Biadacz, niedaleko Kluczborka, na polu otoczonym trzema ambonami. Zdjęto mu obrożę i zakopano ją w lesie" - wskazano.
- Policjanci z zamojskiej komendy zostali poinformowani przez pracowników Roztoczańskiego Parku Narodowego o ujawnionym martwym zwierzęciu. Wilk w ciele posiadał przestrzelinę po kuli - powiedziała Krukowska-Bubiło.
Czytaj więcej
Komentarze