Akcję pojmania leśnego gościa koordynowali urzędnicy z bielskiego magistratu odpowiedzialni za zarządzanie w sytuacjach kryzysowych. - Policjanci zamykali drogi, którymi się przemieszczał - powiedział rzecznik bielskiej policji asp. szt. Roman Szybiak.
Gdy spłoszony jeleń wbiegł w rejon miasta, gdzie jest sporo zieleni, postanowiono, że zostanie czasowo uśpiony, by można go było przewieźć z powrotem w jego naturalne środowisko. Po kilku godzinach użyto broni Palmera. Wystrzeliwuje ona zastrzyki z środkiem usypiającym.
"Po kolizji z samochodem widać było, że jest silny"
Sławomir Łyczko z bielskiej Fundacji Mysikrólik, zajmującej się poszkodowanymi dzikimi zwierzętami, który był na miejscu, powiedział, że zwierzę zostało "zmiękczone, ale nie na tyle, by się położyć". - Dobierając dawkę trzeba oszacować wagę i stan pobudzenia. Trzeba też odpowiednio trafić - wyjaśnił. Jeleń po strzale nieco się spłoszył i ruszył w kierunku parku oraz rzeki Białej, która przepływa przez centrum.
Oszołomione zwierzę było później umiejętnie kierowane korytem rzeki w stronę południowych rubieży miasta. W pewnym momencie wybiegło z niego i pomknęło w kierunku Cygańskiego Lasu, który leży u podnóża gór.
Zdaniem Łyczki, wiele wskazuje, że jeleń nie doznał w mieście poważniejszego uszczerbku. - Po kolizji z samochodem widać było, że jest silny. Nie złamał nogi. Mógł jednak doznać urazów wewnętrznych. Mógł powstać krwiak, który się nie wchłonie. To może być groźne - wyjaśnił.
Sławomir Łyczko poinformował, że dotychczas nie spotkał się z sytuacją, by po centrum Bielska-Białej biegał jeleń, choć dzikie zwierzęta często odwiedzają miasto. - To głównie sarny, które zostają uwięzione na posesjach. Może są mniejsze od jelenia, ale także mogą okazać się niebezpieczne. Są też lisy - powiedział. Na peryferiach miasta pojawiają się czasem także dziki.
Komentarze