Szef resortu środowiska zapewniał, że to potrwa kilkanaście godzin.
"Mamy do czynienia z katastrofa ekologiczną"
Przekroczenie norm 75 proc. badanych parametrów wody w Wiśle - między Warszawą a Płockiem - (wg. informacji Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska), o co zapytał prowadzący program, minister nazwał "naturalną konsekwencją zrzutu ścieków".
- Przez dwa tygodnie prawie, ścieki surowe w ilości ogromnej - już trzy miliony metrów sześciennych - wpłynęły do Wisły - przypomniał Henryk Kowalczyk.
Zauważył, że ścieki te "zawierają związki chemiczne, osady, zawiesiny". - To wszystko znalazło się w Wiśle, trudno się dziwić, że parametry są przekroczone. Normalne zjawisko - mówił minister środowiska.
Kowalczyk przypomniał również, że kiedy on mówił o katastrofie ekologicznej, to uspokajano, że woda się oczyści. - No nie oczyści się, bo mały stan wody w Wiśle to potęguje. Jakby była bardzo wysoka woda, to rozrzedzenie byłoby trochę większe - zdecydowanie podkreślił. Dodał, że "mamy do czynienia z katastrofa ekologiczną".
O wodzie: nie jest pewnie smaczna, może jest mniej zdrowa, ale przynajmniej nie ma bakterii
Jednocześnie uspokajał mieszkańców Płocka. - Na szczęście mieszkańcy Płocka nie piją wody wprost z Wisły. Mają jeszcze ujęcia głębinowe - mówił minister i dodał, że woda z Wisły jest oczyszczana, uzdatniana.
Zapytany, czy mieszkaniec Płocka może bezpiecznie nalać wodę z kranu do czajnika, przegotować i zrobić herbatę, Kowalczyk odparł: - Nie jest pewnie smaczna, może jest mniej zdrowa, ale przynajmniej nie ma bakterii i to jest najważniejsze.
Odnosząc się do ostrzeżeń przed kąpielą w Bałtyku, bo w wodzie obecne są bakterie e-coli, szef resortu środowiska przyznał, że zanieczyszczenie dotarło już kilka dni temu do Bałtyku.
"Szwedzi mają prawo oczekiwać od nas pełnych informacji"
- Szwedzi mają prawo czuć się zaniepokojeni - przyznał Henryk Kowalczyk, choć zastrzegł, że do Szwecji ścieki "w tym stężeniu nie dopłyną". - Bałtyk jest jednak ogromnym zasobnikiem wodnym. Ale w trosce o czystość Morza Bałtyckiego mają prawo czuć się zaniepokojeni i mają prawo oczekiwać od nas pełnych informacji - dodał.
W czwartek polska udzieliła Komisji Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku (HELCOM) "obszernych informacji" ws. awarii rurociągów odprowadzających ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni Czajka - poinformował Dominik Littfass z sekretariatu HELCOM w Helsinkach. Dodał, że według strony polskiej zrzut ścieków do Wisły ustał, a skutki tej awarii dla ekosystemu Morza Bałtyckego mogą się okazać "nieznaczne".
Litffass przyznał, że zgodnie z konwencją HELCOM "nie może podejmować żadnych kroków prawnych przeciwko państwom członkowskim". Odpowiednie działania są wewnętrzną sprawą Polski i muszą być prowadzone zgodnie z przepisami unijnymi.
- Celem działań polskich władz powinno być jak najszybsze całkowite zatrzymanie zrzutu ścieków do Wisły - podkreślił szwedzki ekspert zajmujący się Morzem Bałtyckim z organizacji ekologicznej WWF Anders Alm.
Przedstawiciel WWF: Bałtyk powoli oczyści się i awaria polskiej oczyszczalni nie zagrozi wybrzeżom Szwecji
- Nie ma możliwości oczyszczenia wód, które już wpływają do Morza Bałtyckiego. Jeśli ścieki przestaną płynąć, Bałtyk powoli oczyści się i awaria polskiej oczyszczalni nie zagrozi wybrzeżom Szwecji - stwierdził.
Według ekologa mamy do czynienia przede wszystkim z katastrofą, która wpłynie na ekosystem Wisły i Zatoki Gdańskiej. - Tu chodzi o aspekt sanitarny. Przede wszystkim woda zaczyna brzydko pachnięć, staje się brudna. W takim przypadku mamy do czynienia z rozprzestrzenianiem się groźnych bakterii oraz śmiercią ryb - zaznaczył Alm.
Przypomniał, że Morze Bałtyckie boryka się z problemem dużej ilości substancji odżywczych, które są obecne m.in. w bogatych w fosfor ściekach. Jego zdaniem zrzut zanieczyszczonej wody z oczyszczalni w Warszawie może wpłynąć na zwiększenie martwych stref na dnie Morza Bałtyckiego.
Komentarze