"Ferma bólu i cierpienia" na Dolnym Śląsku. Psy i lisy żyły w tragicznych warunkach

Osiem wygłodzonych listów odebrali działacze Stowarzyszania Otwarte Klatki i Ekostraży właścicielom fermy futrzarskiej w Goliszowie na Dolnym Śląsku. Zwierzęta zostaną przebadane przez lekarza weterynarii i trafią do przygotowanego dla nich azylu.
Działacze Stowarzyszenia Otwarte Klatki i Ekostraży w poniedziałek i we wtorek interweniowali na fermie w Goliszowie pod Chojnowem, gdzie właściciele hodowali około 70 lisów. Interwencja odbyła się w asyście policji. O sprawie zostali poinformowali Powiatowy Lekarz Weterynarii w Legnicy oraz przedstawiciele gminy Chojnów.
Zdaniem obrońców zwierząt, lisy oraz psy na fermie były trzymane w bardzo złych warunkach. Zwierzęta - jak podkreślają działacze - były wychudzone i chore. Poza lisami w klatkach, bez dostępu do wody, trzymane miały być także psy.
Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki powiedziała, że w poniedziałek odebrano właścicielom fermy trzy list, a we wtorek kolejnych pięć. - Zwierzęta są wychudzone i przestraszone. Teraz zbada jej lekarz weterynarii i trafią one do przygotowanego dla nich azylu - powiedziała Korzeniak.
Dodała, że działacze nie zastali na fermie jej właścicieli. - Był ich syn. Interwencja odbyła się w asyście policji - powiedziała Korzeniak.
Z posesji, na której jest ferma, zabrano też sześć psów.
Barbara Małecka-Salwach, powiatowy lekarz weterynarii w Legnicy, powiedziała, że po informacji od Stowarzyszenia Otwarte Klatki na fermę zostali wysłani inspektorzy. - Stwierdzono szereg nieprawidłowości. Uchybienia dotyczyły żywienia zwierząt, zabezpieczenia fermy i ogólnie złego stanu sanitarnego - powiedziała Małecka-Salwach.