Ciała obu grotołazów z jaskini w Tatrach odnalezione. "Znajdują się obok siebie"
- Ratownicy TOPR dotarli w piątek do ciał obydwu grotołazów w Jaskini Wielkiej Śnieżnej - przekazał Marcin Józefowicz, ratownik dyżurny. "Ciała bez oznak życia znajdują się koło siebie w miejscu wcześniej określonym jako najbardziej prawdopodobne" - napisał w komunikacie Józefowicz.
Akcja w Jaskini Wielkiej Śnieżnej trwa od soboty 17 sierpnia. Członkowie jednego z wrocławskich speleoklubów podczas eksploracji nieznanych dotąd korytarzy tej największej i najgłębszej tatrzańskiej jaskini w tzw. Przemkowych Partiach zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza. Mógł towarzyszyć temu gwałtowny skok ciśnienia.
Czwórka ich towarzyszy zdołała wyjść z jaskini i zawiadomiła ratowników TOPR.
Wcześniej odnaleziono ekwipunek grotołazów
20 sierpnia ratownicy odnaleźli ekwipunek zaginionych mężczyzn. - Grotołazi zostawili części ekwipunku najprawdopodobniej, dlatego, że chcieli wejść do szczeliny, a z ekwipunkiem nie byłoby to możliwe. Tam są tak wąskie przejścia, że może zmieścić się tylko bardzo szczupły człowiek – mówił wtedy naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Dwa dni później odnaleziono ciało pierwszego z grotołazów. Tego samego dnia doszło też do obrywu w jaskini, który zniszczył liny poręczowe. Ratownikom nic się nie stało, lecz opóźniło to ich działania.
"Poszukiwania w takich ekstremalnych warunkach są nadzwyczaj trudne"
W ubiegłą sobotę ratownicy postanowili rozpocząć akcję wydobywczej ciał grotołazów. Polegała na dalszym poszerzaniu ciasnego korytarza jaskini za pomocą ładunków wybuchowych.
Akcja ratowników TOPR, którzy byli wspomagani przez słowackich kolegów z Horskiej Zachrannej Służby polegała na mozolnym poszerzaniu przy użyciu mikroładunków wybuchowych ciasnych korytarzy jaskini, w których utknęli poszukiwani grotołazi.
Jak mówił o tej akacji naczelnik TOPR Jan Krzysztof, "poszukiwania w takich ekstremalnych warunkach są nadzwyczaj trudne i skomplikowane".
"Akcja jest prowadzona prawidłowo i zgodnie ze standardami"
W poniedziałek do Prokuratury Rejonowej w Zakopanem wpłynęło zawiadomienie w sprawie nieprawidłowości w prowadzeniu przez TOPR akcji ratowniczej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej. Zawiadomienie złożyła prywatna osoby, która uznała, że ratownicy TOPR nie powinni byli przerywać poszukiwań oraz dopuścić do udziału w akcji innych ratowników.
Od tego wniosku zdecydowanie odciął się zarząd Polskiego Związku Alpinizmu, Komisja Taternictwa Jaskiniowego i Grupa Ratownictwa Jaskiniowego.
- Osoba, która złożyła zawiadomienie do prokuratury była związana ze środowiskiem alpinistycznym i jaskiniowym, natomiast nie podzielamy jej działań. Rozumiem emocje, jakie są przy tej dramatycznej akcji, ale w mojej opinii akcja jest prowadzona prawidłowo i zgodnie ze standardami – powiedział sekretarz Generalny Polskiego Związku Alpinizmu (PZA) Marek Wierzbowski podkreślając, że akcja w ratownicza w Jaskini Wielkiej Śnieżnej jest od początku i konsekwentnie prowadzona bardzo dobrze.
Dziennikarka Beata Sabała-Zielińska, autorka książek o ratownictwie górskim, w kontekście akcji ratowniczej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, a także o ratowaniu turystów porażonych piorunami na Giewoncie, zauważyła, że ratownicy TOPR "zarabiają grosze". - Ratownik zawodowy zarabia 2600 złotych na rękę - powiedziała w Polsat News Sabała-Zielińska.
Poniżej materiał o trudnej sytuacji ratowników TOPR
Czytaj więcej