Awaria kolejki na Kasprowy Wierch po uderzeniu pioruna. 300 osób utknęło na szczycie

Około 300 osób utknęło po piątkowych burzach na Kasprowym Wierchu, po tym jak w wyniku uderzenia pioruna awarii uległa instalacja elektryczna kolejki linowej. Kolejka w trybie awaryjnym zwozi turystów na dół. Część ludzi dotarła wagonikami do stacji pośredniej na Myślenickich Turniach, skąd ewakuowały ich pojazdy TOPR i straży Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Obecnie, zgodnie z procedurą i korzystając z dodatkowego zasilania, kolej zwozi turystów do Kuźnic. Turyści oczekujący na zjazd otrzymali zimne i ciepłe napoje. Pracujemy nad wznowieniem pracy kolei. Przepraszamy naszych gości za zaistniałą sytuację – powiedziała Marta Lewkowicz z Biura Prasowego Polskich Kolei Linowych.
Kolejka w trybie awaryjnym zasilana jest silnikiem spalinowym. Zjazd trwa więc nawet cztery razy dłużej niż zazwyczaj.
Awaria kolejki to kolejna niebezpieczna sytuacja w Tatrach w piątek, która związana była z gwałtownymi zjawiskami atmosferycznymi. Małżeństwo z siedmioletnim dzieckiem trafiło do zakopiańskiego szpitala po tym, jak piorun uderzył obok nich w drzewo na końcowym odcinku szlaku z Hali Gąsienicowej do Kuźnic w Tatrach.
W ubiegły czwartek w wyniku gwałtownej burzy zginęło pięć osób - cztery po polskiej stronie Tatr i jedna po słowackiej. Wśród ofiar byli 10-letni chłopiec z Małopolski, 10-letnia dziewczynka z Mazowsza, 46-letnia kobieta z Podlasia i 24-letnia kobieta z Dolnego Śląska. Z kolei po słowackiej stronie zginął turysta z Czech. Rannych zostało ponad 150 osób.
Kolejka na Kasprowy Wierch istnieje od 1936 roku. Gruntownie zmodernizowano ją dwanaście lat temu. Turyści pokonują przy jej pomocy ok. 4,5 km.
