Ratownicy TOPR zarabiają 2600 złotych miesięcznie. Codziennie ryzykują życie
- O tej akcji (ratowania turystów z Giewontu - red.) mówią światowe media, w kontekście fantastycznie przeprowadzonej akcji, a my za chwilę "wystawimy kapelusze" żeby zbierać na TOPR. Oni zarabiają grosze, ratownik zawodowy zarabia 2600 złotych na rękę - powiedziała w Polsat News dziennikarka Beata Sabała-Zielińska, autorka książek o ratownictwie górskim.
Dziennikarka podkreślała, że ratownicy "potrzebują wsparcia w walce o godne płace".
- My mówimy o nich bohaterowie, ale proszę mi wierzyć, nie ma za tym gratyfikacji finansowej. Ci ludzie muszą wykonywać po 3-4 zawody, albo łapać pracę dorywczą żeby utrzymać swoją rodzinę - dodała Sabała-Zielińska.
W akcji ratunkowej, którą koordynowało Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, uczestniczyło pięć śmigłowców, w tym cztery LPR i jedna maszyna TOPR, 13 karetek, 22 zastępy PSP i OSP, łącznie niemal 80 strażaków oraz straż parku. Działania wspierała również policja, straż graniczna i zakopiańska straż miejska
Poszukiwanie gtotołazów
Członkowie jednego z wrocławskich speleoklubów, podczas eksploracji nieznanych dotąd korytarzy tej największej i najgłębszej tatrzańskiej jaskini w tzw. Przemkowych Partiach, zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza. Czwórka ich towarzyszy zdołała wyjść z jaskini i zawiadomiła ratowników TOPR.
Według ustaleń ratowników, w momencie kiedy grotołazi penetrowali ten zakamarek jaskini, nastąpił gwałtowny przybór wody, który odciął im możliwość ucieczki. Przypuszczają oni, że na skutek podniesienia się poziomu wody, mógł też nastąpić skok ciśnienia.
Finansowanie działalności ratowników
Państwo finansuje GOPR i TOPR w około 60 proc. Resztę swojego budżetu ratownicy muszą zapewnić sobie sami. Brakujące środki pozyskują głownie od sponsorów. TOPR-owi pomagają też zwykli ludzie, którzy organizują akcje zbierania funduszy na sprzęt.
Czytaj więcej
Komentarze