Słońce, chmury, ściana deszczu. Zobacz, jak w czwartek zmieniała się pogoda w Tatrach

Rano świeciło słońce, przed południem zrobiło się pochmurno, a przed 12:30 nad Tatrami pojawiła się ściana deszczu. Udostępniamy nagranie, pokazujące jak w czwartek zmieniała się pogoda w górach. To wówczas region nawiedziła burza, w wyniku której zginęło 5 osób, a ponad 150 zostało rannych.
W wyniku gwałtownej burzy, jaka przeszła w czwartek przez Tatry zginęło co najmniej 5 osób, a 157 zostało poszkodowanych. Poszukiwanych jest wciąż 3 turystów. Piorun uderzył m.in. w zatłoczony Giewont.
Z nagrania wynika, że jeszcze przed 10:00 w Tatrach panowała ładna pogoda. Pierwsze niepokojące, ciemne chmury pojawiły się na niebie półtorej godziny później. Burza nadeszła ok. 12:30. Nagranie kończy się na godz: 16:30, kiedy region wciąż spowity jest gęstymi deszczowymi chmurami.
Ratownicy górscy przestrzegają, by przed wyjściem w góry sprawdzić pogodę, dodająć, że nawet to nie gwarantuje bezpieczeństwa. Należy obserwować niebo i korzystać z aplikacji pogodowych, gdzie można z dokładnością co do minuty śledzić pogodę i zagrożenia.
Naczelnik TOPR powiedział w piątek, że na pół godziny przed tragicznym wydarzeniem na Giewoncie w Tatrach już były słyszalne grzmoty. Mimo to turyści wchodzili na Giewont. Po uderzeniu w krzyż zaczęła się paniczna ucieczka w dół.
"Możliwa burza"
O tym, dlaczego osoby przebywające w Tatrach nie dostały w czwartek SMS-ów z ostrzeżeniem pogodowym, informował Intytu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
"Burze nie spełniały obowiązujących w naszym kraju kryteriów przewidzianych dla ostrzeżeń o burzach. Ostrzeżenia wydawane są w przypadku prognozowania towarzyszącym burzom silnych porywów wiatru (pow. 70 km/h) i ulewnego deszczu (od 20 mm). Zjawiska towarzyszące dzisiejszym burzom nawet nie zbliżyły się do tych kryteriów" - wskazał Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w czwartkowym komunikacie.
Instytut przypomniał prognozę meteorologiczną z 22 sierpnia:
"W dzień początkowo zachmurzenie małe, później rozwój zachmurzenia kłębiastego do umiarkowanego, miejscami dużego. Na południowym wschodzie przez cały dzień zachmurzenie umiarkowane i duże. Rano gdzieniegdzie mgły ograniczające widzialność do 300 m, szybko zanikające. Na południu Śląska, Małopolski i Podkarpacia miejscami przelotne opady deszczu, w Tatrach po południu możliwa burza. Temperatura maksymalna od 21 st.C, 23 st.C na wschodzie i nad morzem do 25 st.C, 26 st.C miejscami na zachodzie. Chłodniej w obszarach podgórskich, 19 st.C, 20 st.C. Wiatr w południowej połowie Polski słaby i umiarkowany, miejscami porywisty, z kierunków wschodnich, na północnym zachodzie słaby i umiarkowany, południowo-wschodni i południowy, na północnym wschodzie słaby, zachodni i północno-zachodni lub zmienny".
"Seria uderzeń"
Około 15-20 minut przed uderzeniem w Giewont, piorun uderzył w rejonie Ciemniaka na Czerwonych Wierchach. Tam został rażony obywatel portugalski, który stracił przytomność, ale przypadkowi turyści zaopiekowali się nim i po odzyskaniu przytomności został on sprowadzony do schroniska Ornak. Tam jego stan zdrowia bardzo się pogorszył i został karetką przewieziony do szpitala.
- To nie było pojedyncze uderzenie. To była seria uderzeń zarówno w Giewont, jak i w najbliższe okolice – relacjonował naczelnik TOPR.
Według informacji ratowników TOPR, na skutek rażenia pioruna w kopułę Giewontu, osoby poszkodowane zostały wręcz zrzucone w przepaść na stronę południową, czyli w miejscu linii zejścia ze szczytu. Według relacji ratowników, część osób była na Giewoncie rażona bezpośrednio.
Ratownicy będą w piątek sprawdzać, czy ktoś został także odrzucony na stronę północną, czyli widoczną od strony Zakopanego pionową ścianę Giewontu.
11-latek w najcięższym stanie
W krakowskich szpitalach w piątek rano przebywało 13 osób poszkodowanych podczas czwartkowej burzy w Tatrach, jedna w Suchej Beskidzkiej. 20 osób jest hospitalizowanych w Nowym Targu i Zakopanem. Na oddziale intensywnej terapii w szpitalu w Krakowie Prokocimiu leży troje dzieci, które zostały poparzone.
W najcięższym stanie jest 11-latek - ponad 40 proc. powierzchni jego ciała jest poparzona.