Nietypowy zaprzęg na trasie do Morskiego Oka. "Odwrócenie ról"
Rzeźbiarka Ida Karkoszka oraz aktywistka Fundacji VIVA! Anna Plaszczyk wciągnęły trasą prowadzącą do Morskiego Oka rzeźbę umierającego konia. Happening wzbudził sporo emocji wśród turystów. Niektórzy z nich przyłączali się nawet do nietypowego zaprzęgu.
Kobiety postanowiły "odwrócić role" i w niedzielę na trasie do Morskiego Oka zorganizowały nietypowy happening.
Wspólnie z turystami idącymi trasą, którą każdego dnia pokonują zaprzęgi konne, wciągnęły z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy, rzeźbę umierającego konia naturalnych rozmiarów.
Akcja miała uświadomić turystów na cierpienie zwierząt oraz zwrócić uwagę na przedmiotowe traktowanie koni przez człowieka.
Turyści w większości zareagowali na akcję pozytywnie. Jednak część z nich "odwracała głowy" lub próbowała się usprawiedliwiać. "Jedni nam nawet mówili, że nas popierają i żal im tych koni, ale oni muszą pojechać, bo długa droga przed nimi" - podała Fundacja.
Zgoła inaczej reagowali furmani. "Krzyczeli do nas, że go zagłodziliśmy, nie daliśmy wody, lub że jesteśmy chorzy" - poinformowała VIVA!
Fundacja VIVA! od dawna domaga się wprowadzenia zakazu popularnych zaprzęgów konnych na trasie do Morskiego Oka. Fundacja deklaruje, że zaopiekuje się wszystkimi końmi, tak aby po utracie pracy nie trafiły do rzeźni.
Czytaj więcej
Komentarze